Kategorie
Archiwalne Bez kategorii

Pytanie do kierowców

często prowadzących samochody.

Czy blokujecie drzwi zamkiem przed ruszeniem? Jeśli tak, to czy wszystkie (jeśli macie centralny)? Jak nie wszystkie, to które?

Moi rodzice zamykają wszystkie. Kiedy ostatnio rozmawialiśmy na ten temat, rodziciel stwierdził, żeby zamykać, bo a nuż widelec ktoś mi ukradnie torebkę na światłach. No i „wiele nowoczesnych samochodów zamyka się automatycznie po ruszeniu”.

W liceum miałam zajęcia z panem często mającym styczność z ofiarami wypadków i teraz zamykam tylko drzwi pasażera (na tym siedzeniu kładę torebkę 😉 ). Bo otwarte (jeśli chodzi o zamek) drzwi jest znacznie łatwiej otworzyć po wypadku (odpukać!), co może mieć duże znaczenie dla przeżycia. Tak mi się przynajmniej wydaje.

A u Was? Jak to jest?

Kategorie
Archiwalne Praca

It’s alive!

Wpisałam tekst z tytułu do Grafika Google i mi się dużo plakatów horrorów pokazało, z Frankensteina included. Absolutnie nie chce mi się o niczym pisać. A jak już mi się chce, to jest to niezgodne z moimi własnymi zasadami (m.in. nie pisać nic o współpracownikach i warunkach mojej pracy – po stażu chcę tam zostać 😉 ), dzięki czemu cierpią nieliczni.

Pogoda wczoraj śliczna była. Gdyby nie to, że byłam głodna, pojechałabym na spacer.

Muszę zadzwonić do Izby Lekarskiej, bo nie mam pojęcia, kiedy mam staż z ratunkowej.

Nadal nie załatwiłam sobie wolontariatu z protetyki. Tylko się zastanawiam, gdzie lepiej iść, biorąc pod uwagę, że pracować będę głównie na wsi: do gabinetu, gdzie robią „szuflady” na NFZ, czy do superhiperwypasionej przychodni prywatnej, zajmującej się, podobnoż, trudnymi przypadkami. Przy moim zapale, kurna, dużo z tego wyjdzie.

3mta się i nie zostawiajcie mnie tu samej…

Kategorie
Archiwalne Praca

Gadający dentysta

Ja nim nie jestem. O ile na fotelu nie siedzi dziecko, które zachowuje się spokojniej, jeśli mu mówię, co robię, co biorę do ręki, do czego to służy i w ogóle o co biega. Z dorosłymi rozmawiać nie potrafię. Ale może się nauczę kiedyś. Na razie pozostaję przy śpiewaniu za kierownicą, przy fotelu koncentruję się wyłącznie na zabiegu.

Ale dla Was mała sonda. Taki blog z letka interaktywny.

SONDA Czy lubisz, jak dentysta podczas zabiegu do Ciebie mówi?

Tak. Nie. Zależy, co mówi. Zależy, czy mogę odpowiedzieć.
Zobacz wyniki

Dzisiaj trzecia w tym tygodniu popołudniówka. W piątek mam na rano, więc pewnie dopiero w sobotę odeśpię te maratony. Z drugiej strony dziś miałam budzik nastawiony na 9, a wstałam chwilkę przed ósmą :(.

Kategorie
Archiwalne Bez kategorii

Wrażliwość zębiny

A/N: Notka do kitu, nie bić. Ale tak do jest, jak nie potrafię się zaangażować emocjonalnie w prezentowane treści ;). Chociaż czasem nawet to nie pomaga…

Pamiętają schemat zęba? To jeszcze uzupełniająco:

W zębinie znajdują się małe kanaliki. W kanalikach zaś mieszczą się zakończenia nerwowe, płyn kanalikowy i wypustki komórek miazgi, które tworzą zębinę (dla bardzo ciekawskich: te komórki nazywają się odontoblasty). Dziąsło sięga do szyjki zęba, częściowo pokrywając też szkliwo. Zębina jest zatem odizolowana od świata dziąsłem i cementem korzeniowym, który powinien pokrywać ją całą, sięgając szkliwa. Wszystko jasne? To teraz do rzeczy.

Pisać będę o tzw. nadwrażliwości zębiny.

Opisywane zjawisko polega na ostrym, przemijającym, umiejscowionym bólu, występującym po zadziałaniu nieszkodliwych bodźców, jak zimne lub gorące pożywienie, zimne powietrze, przy szczotkowaniu zębów, przy badaniu zgłębnikiem, na sam dotyk, po jedzeniu. Warunkiem wystąpienia jest odsłonięcie zębiny, np. przez cofnięcie się dziąsła (a cement korzeniowy nie sięga szkliwa), starcie zębów, ubytki przyszyjkowe, ukruszenie się korony zęba. Wrażliwość może się też pojawić po intensywnym wybielaniu żywych zębów.

Leczenie polega na zamykaniu kanalików zębinowych (docieranie bodźców do zakończeń nerwowych i zmiany ciśnienia płynu kanalikowego są możliwymi wyjaśnieniami występowania tego zjawiska) i zmniejszaniu pobudliwości nerwów miazgowych, żeby nie przenosiły one sygnałów do ośrodkowego układu nerwowego.

Stosuje się następujące środki (wymienię najważniejsze, najłatwiej dostępne):
1. związki fluoru – stosowane powszechnie, choć średnio skuteczne na dłuższą metę. Powodują wytrącanie się soli fluorowych w kanalikach i tym samym ich blokowanie. Przykłady: lakier Fluor Protector, żel Elmex (widziałam w drogerii SuperPharm, w dziale „aptecznym”), Fluormex (podobno w aptekach), płukanka Elmex Sensitive (zielony).
2. związki wapnia – stymulują tworzenie zębiny i zamykanie w ten sposób kanalików. Wykorzystuje się gotowe lub robione w gabinecie pasty, nakładane na 3-5 minut na ubytek lub odsłonięty korzeń.
3. szczawiany żelaza, glinu i potasu – z wapniem zawartym w zębinie tworzą duże, nierozpuszczalne kryształy, blokujące kanaliki i zmniejszające pobudliwość nerwową. Zawarte są w m.in. Sensodyne Sealant.
4. chlorek strontu – w lakierach i pastach. Zamyka kanaliki.
5. aldehyd glutarowy – blokuje kanaliki. Zawarty m.in. w Gluma Desensitizer (płyn do stosowania w gabinecie).
6. preparaty wieloskładnikowe – np. D/Sense (2 płyny), Seal&Protect, GreenOr (płyn do stosowania w gabinecie i dwuskładnikowy żel, do użytku przez pacjenta w domu – kolejno szczotkuje się zęby. Podobno do nabycia w aptekach).
7. żywice – lakier Cervitec lub tzw. bondy do wypełnień. W gabinecie.
8. pokrywanie odsłoniętego korzenia specjalnym materiałem do wypełnień (cementem glass-jonomerowym). W gabinecie. 
9. zabiegi periodontologiczne – pokrycie przeszczepem tkankowym obnażonej zębiny korzeniowej. W przychodniach specjalistycznych, jedno z droższych rozwiązań.
10. w skrajnych przypadkach leczenie endodontyczne (usunięcie miazgi zęba).

Notka mdła, wiem. Pisana na podstawie (ktoś mnie prosił o bibliografię, to proszę bardzo) podręcznika Z. Jańczuka, „Stomatologia zachowawcza. Zarys Kliniczny” wyd. PZWL, Warszawa 2006.

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Gópia zima

Czekałam na odwilż. Autko od dłuższego czasu patrzyło na mnie smutnymi reflektorami, prosiło „Umyyyj mnieee!”. Naprawili myjnię.

Dziś temperatura urosła wyraźnie ponad 0o. Musiałam zatankować, więc przy okazji wykupiłam najszybszy program na myjni. Autko wyjechało czyściutkie.

Pojechałam zobaczyć nowe Dziecię Rodzeństwa. Dziecię, już nie pomarszczone, dziwnie małe jak na swoje ponad 4 kg (z drugiej strony było większe od ważącego mniej-więcej tyle samo kota 😉 ), spało i robiło miny przez sen. Starsze Dziecię skutecznie ignorowało swoją matkę chrzestną (czyli mnie), najwyraźniej strzeliwszy focha ;). Popatrzyłam, popodziwiałam malutkie paluszki Dziecięcia, uczyniłam odwrót do domu.

Autko znowu wygląda, jakby pół roku nie było myte.

Wniosek: z kolejnym wydawaniem 12 zł na myjnię zaczekam na skuteczniejszą odwilż. Taką z deszczem, żeby zmył sól ze świata. I z mojego samochodu (który w 44% należy do mnie) zresztą też.

W poniedziałek w czasie przewidzianym na 9 pacjentów przyjęłam ich 14 sztuk, plus półgodzinna przedłużka (1 pacjent na rwanko) po czasie. W sumie 15 ofiar. W ciągu jednego dnia wyrobiłam 3 dzienne normy punktów na NFZ. Gdybym pracowała tak codziennie, cały nasz miesięczny kontrakt wykonałabym w 9 dni. Dochodziłam do siebie jeszcze dzisiaj rano, jutro też się nie wyśpię. Aż strach się bać, bo wyjątkowo w tym tygodniu mam jeszcze dwie długie popołudniówki (czyli w sumie 3 na ten tydzień; do tej pory i później będę miała 2). Proszę się zatem nie dziwić, że mało piszę, znowu jesteśmy nisko w rankingu, a mi się nie chce pisać obiecanych notek edukacyjnych. W ogóle u mnie, jeśli chodzi o różne formy twórczości, często dochodzi do obiecanek-macanek. Miałam kontynuować bloga o serialu, miałam poziomce dyplom zrobić (pamiętam! Tylko co z tego ;). No i muszę jeszcze GIMPa ogarnąć – to taki darmowy program graficzny, konkurent kultowego PhotoShopa, jeśli ktoś nie wie 😉 ), nawet nie chce mi się patrzeć na podręcznik z zachowawczej, na podstawie którego miałam pisać tutaj o wybielaniu i nadwrażliwości.

Wniosek z tego wszystkiego:

ZAWSZE COŚ MOŻE KIEDYŚ.

Idę spać…

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Podwójna ciotka

Godzina: 9:15.

Waga: 4 370 g.

Długość ciała: 59 cm 🙂

Witamy na „zewnątrz” Idę M.

Niniejszym od dziś oficjalnie jestem podwójną ciotką 🙂

Uściski i gratulacje dla mojego Rodzeństwa i rodzinki :D. Niech Wam dziecię zdrowo rośnie 😀

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Zębowe sumienie dentystki

Od kilku dni chodziła za mną ochota na zeżarcie ptysia. Ot, tak wpadło mi do głowy i nie chciało wypaść. Nie jestem wielką fanką ptysi: są przeraźliwie słodkie, łatwo skończyć z cukrem pudrem na spodniach, poza tym do ich zjedzenia potrzebne są dwie ręce – niepraktyczne. Ale dziś po pracy, którą skończyłam planowo, i pozbyciu się starego laptopa, podjechałam do cukierni i wzięłam ptysia na wynos.

Zeżarłam go ze smakiem w ramach deseru po obiedzie. Nadziewany był typową, ptysiową pianką (nie śmietaną), był przeraźliwie słodki, wyleczyłam się z ochoty na ptysie na kolejnych kilka lat.

Gdyby moje zęby umiały mówić, pewnie bym ogłuchła od tego krzyku protestu. Normalnie niemal czułam, jak cierpną z przerażenia. Nie odzywają się przy kolejnej kostce czekolady czy Mentosie po pracowej przegryzce (Mentosy zawierają cukier), ale ten ptyś, to moje marzenie od ponad tygodnia, wywołał protest.

W moim sumieniu, bo zęby mam najwyraźniej w takim stanie, że tona słodkiego jeszcze nie wywołuje wyczuwalnego sprzeciwu. Za chwilkę pójdę i ząbki sobie umyję, ale na razie pozwolę sobie czuć ten sztuczny smak ptysiowej pianki, podlanej herbatą.

Trzeba sobie czasem sprawiać małe przyjemności. Ta mnie kosztowała 1,65 i teraz mi dobrze. Ząbki uspokojone perspektywą mycia też ucichły.

Miłego weekendu życzę. 🙂

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Wiosna idzie!

I nieważne, że bywa 13 stopni mrozu w nocy i -9 w dzień. Że śnieg leży i bardzo zimowo chrzęści pod stopami.

Wiosna idzie, bo…

O 17 jest jasno.

PS. Jak widać, moja dzisiejsza popołudniówka nie była taka zła. 😉

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Skrótem

Moja wątroba nadal działa, autko przestało pierdzieć po spędzeniu 8 godzin u mechanika, zaś na forum, gdzie wklejałam swojego fanfika, zaczęto mnie doceniać po wrednym szantażu („Jak nie będzie komentarza, nie będzie dalszego ciągu”).

Jem sobie rodzynki w czekoladzie, czekam, aż mi herbatka przestygnie, coby miodu do niej dodać, mam cudowną świadomość, że nic nie muszę. Ogólnie jest fajnie.

Jutro popołudniówka i prawdopodobnie przestanie być tak super 😉

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Narzekadło

Oddałam dzisiaj krew. Na badania na parametry wątrobowe, albowiem obie z codziennie branych piguł działają dość obciążająco na wątróbkę. Wykrwawianie się w bardziej szczytnych celach (i w większej ilości) może za kilka miesięcy. Zresztą, miałam to badanie zrobić już dobrze ponad miesiąc temu… No cóż ;). Tak czy siak, lewą łapkę mam teraz z lekka obolałą i sztywną w łokciu. Całe szczęście, jestem praworęczna, więc dzisiejsze rwanka sztuk dwa odbyły się bez komplikacji.

Poza tym, jutro i w piątek czekają mnie w sumie 4 trzykilometrowe spacerki, jupi. Jutro rano muszę zostawić samochód w warsztacie motoryzacyjnym, przejść wspomniane 3 kilometry do pracy (mam na 9, więc będzie zzzzzzimnoooo!!! Chyba wezmę moją czapkę uszatkę 😉 ), potem po pracy odebrać autko (po drugim pieszym spacerku) z kosztorysem napraw (tłumik być może i jedno nadkole na pewno do wymiany). W piątek powtórka z rozrywki. Może mój dzielny Mikrus przestanie pierdzieć. Zaczęłam się śmiać, że niedługo w firmie będą słyszeć, jak wyjeżdżam spod domu do pracy (jakieś 12 km 😉 ).

Nagle wyskoczyła okazja nie do przepuszczenia: przyjaciółka przyjaciółki mojej mamy szuka opiekunki dla swoich trzech kotów (w tym jeden leczony) na 2 tygodnie w wakacje… w Londynie. Jedyny problem: brak kasy. Z mojej, wynoszącej niecałe 1500 zł pensji ponad 900 zł to wydatki stałe (raty za komputer i samochód, plus benzyna), więc z oszczędzeniem może być kiepsko. Ale może potruję trochę rodzicom głowę, w końcu oni, kurrrna chata, co roku gdzieś jeżdżą, a ja się kiszę w domciu z przerwami na siedzenie w Warszawie. Skoro chciałabym pojechać do Londynu i pogadać trochę po angielsku, to okazja rewelacja… Lepsza niż w przypadku zorganizowanej wycieczki, bo sama będę musiała sobie wszystko załatwić i nikt mnie nie będzie na siłę gonił po mieście ;). Będziemy myśleć :). Może na początku sierpnia by się udało :).

Poza tym, czuję się niedoceniona pisarsko (ale nie tu – spadliśmy w rankingu, ale poprzedni wynik był spowodowany LDEPem i związanym z nim znacznym wzrostem ilości odwiedzin), nie mam siły się zabrać za obiecane notki edukacyjne i niniejszym zabieram się za dalsze czytanie zbioru opowiadać Arthura Conan Doyle’a. Niewiele brakuje, a komp doszczętnie wessie mój mózg. Niekompletny zresztą ;).

Howgh 🙂

EDIT: Ha! Jednak mnie ominie 12 km piechotką. Być może moje autko zostanie naprawione już jutro :>.