Się wybrałam do pani Agnieszki, która regularnie nastawia moją siostrę. Się dowiedziałam, że mam jedną nogę krótszą (to chyba u nas rodzinne), i że tragedii nie ma i będę żyć.
Bioderka i barki miałam okręcone dookoła, szyję zresztą też, aż chrupnęło. Był wdech i wydech i wciskanie kręgosłupa w podłoże (też chrupało). Dzisiaj żyję i jest dobrze. Powtórka w czerwcu albo za pół roku.
Jednym pani Agnieszka zaplusowała znacznie. Mianowicie stwierdziła, że wystarczy, jak będę ćwiczyć raz w tygodniu ;). Tzw. kije (nordic), basen albo joga. Na basen zbieram się od sierpnia (od kiedy mam wolne piątki. Nie byłam ani razu, nie licząc weekendu w SPA). Kije wezmę w Bieszczady, po okolicy zacznę chodzić, jak się zrobi cieplej. Kupiłam książkę do jogi i sobie poczytałam. Informacje o odnowie duchowej potraktowałam wybiórczo (tak jak rewelacje, że kogoś z ciężkich objawów alergii wyprowadził homeopata – jako osoba ze skrótem lek. w dyplomie jestem zobowiązana na stosowania udowodnionych medycznie technik leczenia), ale jeśli spokojne, nieobciążające ćwiczenia mają mi poprawić kręgosłup i do tego jeszcze odchudzić, to się może zmobilizuję na te pół godzinki dziennie przez zaśnięciem. Albo chociaż trzy razy w tygodniu. Podobno wytwarzanie nowego nawyku trwa średnio około dwóch tygodni.
Zobaczymy. Kciuków nie trzymajcie, bo znając mnie, szanse powodzenia są nikłe.
PS. Co do homeopatii, ktoś z moich znajomych niedawno wrzucił linka do ulotki leku homeopatycznego. Cytuję, „Homeopatyczny produkt leczniczy bez wskazań leczniczych.” i „Ten sam lek można stosować w leczeniu różnych chorób, a jego wskazania terapeutyczne są bardzo szerokie, dlatego też do leku nie dołącza się ulotki informacyjnej i nie umieszcza się na opakowaniu informacji dotyczących sposobu dawkowania.” Powtarzam, „bez wskazań leczniczych” i „nie dołącza się ulotki informacyjnej i nie umieszcza się na opakowaniu informacji dotyczących sposobu dawkowania”.