1. dokończyć kilka zaczętych książek (m.in. „ości” Karpowicza, która w jednej gazecie miała niezłą recenzję, mnie zaczęła męczyć po kilku rozdziałach, a według Hołowni twórczość tego pana jest generalnie nużąca. Dzięki Ci, Szymonie. Poczułam się lepiej). I zacząć czytać oraz skończyć kolejne :). Kiedyś książki pożerałam. Teraz, niestety, nie mam się czym chwalić :(.
2. nauczyć się robić pierogi i opanować tę technikę w stopniu powtarzalnym i zadowalającym. U mnie w rodzinie nie ma pierogowej tradycji (poważnie! Na Wigilię nie ma ani śladu pierogów!), a to było jedno z moich głównych postanowień „co zrobię, jak będę miała własną kuchnię”.
3. przynajmniej zacząć uczyć się hiszpańskiego. Pierwsze materiały do nauki dostałam kilka lat temu, od tamtej pory leżą na półce, zupełnie nieruszone.
4. pojechać za granicę! Nie wiem, najechać znajomych mieszkających pod Helsinkami, zrobić wypad do Londynu, Pragi albo Lwowa. Nie mam pojęcia, pojechać gdziekolwiek na chociaż 2 dni, przywieźć jakieś durne pamiątki i zdjęcia, których nikt później nie obejrzy.
5. nie przytyć. Nie piszę, że schudnąć, bo znam siebie. Ale nie przytyć ponad normę wagi.
Życzę Wszystkim wszystkiego najlepszego w Nowym Roku. Aby spełniły się Wasze marzenia i byście mieli siłę i motywację do trzymania się swoich postanowień.