Czasami trzeba.
Są rzeczy, na które szkoda wydawać mi kasy. Cudowne pakiety „darmowych” minut od sieci komórkowej na przykład w ogóle do mnie nie przemawiają (bardzo rzadko do kogoś dzwonię). Ostatnio nie dałam sobie wcisnąć tabletu z równie cudownym abonamentem na internet. Na ciuchy nie lubię wydawać kasy. Spodnie za ponad stówę mogę zrozumieć, ale sweterek za 70 zł wzwyż nie znajduje u mnie zrozumienia. Butów nie zbieram. Już wolę torebki. Uważam, że długie płaszcze są piękne i chciałabym taki mieć, ale porządny płaszcz kosztuje kilka stów, więc mam swoją płaszczokurteczkę, które też jest piękna, a kosztowała nieco mniej. Nawet mój tata ją niegdyś na głos pochwalił.
Kasę wydaję na elektronikę i pochodne (mam wrażenie, że wygląd mam po mamusi – czy raczej po mamusi mamusi – ale charakter i upodobania trochę po tatusiu). Mniejsze zakupy robię impulsywnie, często wpadam po drodze skądś do MediaMarkt albo Empiku i wychodzę z filmem na BluRay, zazwyczaj takim, który dobrze już znam. Większe zakupy zazwyczaj poprzedza badanie rynku ;). Nie uważam się za zakupoholiczkę, znam zawartość swojego portfela i wiem, na ile mogę sobie pozwolić.
To są jednak drobne przyjemności.
Koleżanka ze studiów, doświadczona zawodowo technik dentystyczna, mówiła, że co roku funduje sobie masaż. Ostatnio to wspomnienie chodziło za mną częściej, kiedy podczas wykonywania jakiegoś zabiegu w wybitnie nieergonomicznej pozycji poczułam, że moje plecy mają powoli dość.
Generalnie czuję, że mam wiecznie napięte mięśnie. Ciężko jest mi całkowicie się rozluźnić. Nie mam wprawdzie szczękościsku, ale czasami czuję się zwyczajnie spięta.
Dzisiaj zatem w przerwie między jedną zmianą a drugą poszłam do przychodni z gabinetem rehabilitacji (po drugiej stronie ulicy od mojego miejsca pracy) i zamówiłam sobie cykl sześciu masaży caluteńkich plecków (powinnam 10, ale nie udałoby się tego pogodzić godzinowo, a z pracy wolałabym nie wychodzić). Pani masażystka podobno jest bardzo skuteczna. Zobaczymy, co uda jej się u mnie zdziałać. Początek 17 lutego, po trzy dni pod rząd przez 2 tygodnie.
I to jest inwestowanie w siebie. A nie tam jakieś drobne przyjemności.