Kategorie
Archiwalne Osobiste

Wieści z paliwowego placu boju

Orlen wczoraj znowu miał 95-tkę za 5,74, ale ponieważ w najbliższym dużym mieście benzyna była nawet droższa (ZAWSZE jest tańsza), to podejrzewam, że to tylko moment dobroci dla klientów.

Dzisiaj pierwszy z ośmiu kursów tej wiosny. I łojezu, ale mi się nie chce jechać… Więcej czasu spędzę w trasie niż na wykładzie…

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Znalazłam się w gronie szczęśliwców

wraz z Zuchem i wieloma innymi, świeżo upieczonymi przedsiębiorcami. Dziś otrzymałam pismo z warszawskiego Krajowego Rejestru Pracowników i Pracodawców z wezwaniem do zapłaty 115 zł w terminie do 16 marca. Nieprzekraczalnym, dodam.

Pismo, po komputerowym i dość chamskim, przyznacie, zamazaniu kluczowych dla mojej prywatności informacji, wygląda tak. Na dole urżnęłam ze skanu druczek do przelewu.

A ponieważ czytam Zucha, to zaśmiałam się wezwaniu w druk i teraz tylko myślę, co z tym zrobić: podrzeć czy pójść na policję.

Jak wielu innych, już świadomych adresatów tego pisma, zastanawiam się, ile osób dało się naciągnąć. Kilkudziesięciu naiwnych i czysty zysk idzie w tysiące. Jakiś miesiąc temu pewnie bym się zmartwiła, teraz mnie to śmieszy. Miesiąc temu byłam jeszcze roztrzęsiona zmianą statusu na rynku pracy i zapewne na tym korzysta wyłudzacz. Bo nie wszyscy przedsiębiorcy czytają Zucha czy docierają do informacji na ten temat. Nie wszyscy zatrudniają księgową, która martwi się przynajmniej połową Twoich zobowiązań. Nie wszyscy mają tak na dobrą sprawę szansę do spokojnego przemyślenia sprawy i sprawdzenia, że wymieniane ustawy nie istnieją albo traktują o czymś zupełnie innym, „Uchwała wew.” jest śmiechu warta pod względem mocy wykonawczej, zaś adres w nagłówku nie istnieje (i się podobno zmienia w zależności od druku).

Zatem przyszli przedsiębiorcy: beware!

Tak z innej beczki, dzisiaj miałam dzień pod znakiem filmów Marvela i niniejszym napalam się na „The Avengers” i przynajmniej jeden film z Jeremym Rennerem (powtórka „Mission” Impossible – Ghost Protocol” będzie tak swoją drogą). Nienienie, nie zmieniam idola. 😛

Co do zdjęcia RTG, to go nie odzyskałam, bo jak zażyczyłam sobie opis, tak opisujący pan doktor wziął fotkę do siebie do domu i już jej nie oddał. Za tydzień się upomnę. Wiem tyle, że mam coś w rodzaju obustronnego podwichnięcia żuchwy, bo głowy żuchwy przy rozwarciu nie zatrzymują się na szczycie guzka stawowego, tylko przeskakują jeszcze bardziej do przodu, co zresztą tłumaczy esowaty tor zamykania ust. W sumie mam tak, odkąd pamiętam, więc chociaż fotkę stawów zrobiłam sobie po raz pierwszy, to niczego nowego się nie dowiedziałam. Czemu bolało: nie wiem. Jak się to leczy: nie mam pojęcia (kłania się edukacja z tego tematu na studiach. Jaka edukacja?).

I koleżanka ze studiów znalazła mi drugą pracę. Prywatnie, na razie dwie godziny, ale może będzie więcej…

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Cyrograf

Wysłałam do NFZ wniosek o podpisanie umowy na wypisywanie recept refundowanych dla siebie i rodziny. Wniosek był niepełny, ale miła pani zadzwoniła i powiedziała, co powinnam dosłać. Dosłałam. Wróciła umowa w dwóch egzemplarzach, oba mam podpisać i odesłać.

Tyle, że jednym z punktów jest grożenie sankcjami finansowymi za nieprawidłowo wypełnioną receptę.

Czyli to, co po naciskach zlikwidowano z ustawy refundacyjnej, pojawiło się w indywidualnych umowach z NFZ.

Planowałam papier z podpisem odesłać do NFZ w zeszły ale jakoś nie mogę się zdecydować. Na stronie Izby Lekarskiej są zalecenia, by podobne umowy rozwiązywać. I nie wiem, co zrobić. Wystosować nowy papierek do naszego cudownego ubezpieczyciela z prośbą o wyjaśnienie, o co chodzi? Czy olać i nie odsyłać, bo i tak będę wszystkim wypisywać pełnopłatne recepty? Biedni, całe szczęście (póki co) nie jesteśmy, a jak rodzice chcą specjalistyczne piguły, to je sobie załatwiają od lekarzy prowadzących, refundowanych antybiotyków bez posiewu i tak podobno nie można wypisywać. Nawet nie wiem, jaki mam zakres możliwości wypisywania leków jako dentysta. Antykoncepcja z pieczątką dentysty i adnotacją „pro auctore” przejdzie w aptece?*

Co do naszej kondycji finansowej, koleżanka podpowiedziała udział w wypasionym kursie (6 intensywnie spędzonych weekendów w Kielcach, tematyka endodontyczno-protetyczna) za jedyne 13 000 zł. Waham się.

I benzyna znowu podrożała i będzie drożeć dalej. Dzisiaj zdradziłam Orlen na rzecz Shella, bo na tym drugim benzyna była 10 groszy tańsza na litrze (5,74 zamiast 5,84). A to podobno nie koniec podwyżek. Może mi ktoś powiedzieć, z czego mamy płacić? Za bogaci jesteśmy, żeby było nas stać na 50% podatków w cenie benzyny? Ja właściwie powinnam siedzieć cicho, bo jak zatankuję 25 litrów za 130 zł, to przejeżdżę na tym 400 kilometrów, ale co mają powiedzieć ci, którzy jeżdżą smokami palącymi 11-13 litrów/100 km?

Ogólnie bida i zgrzytanie zębów.

EDIT: * Ta antykoncepcja to tylko przykład. 😉

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Złośliwiec

Prawy staw skroniowo-żuchwowy po moim wczorajszym postanowieniu, że pójdę dziś po pracy na prześwietlenie, złośliwie przestał boleć.

Tak czy siak poszłam na fotkę.

Dla bezpieczeństwa własnego i trochę obciachowo poprosiłam o opis rezultatu, który z tej przyczyny odzyskam dopiero w środę i z dziką chęcią się nim z Wami podzielę ;).

A ponieważ skierowanie na fotkę wypisałam i podbiłam sobie sama, własną pieczątką i własnym nazwiskiem, okazało się ku mojemu zaskoczeniu, że pracownia RTG (do której zresztą tłumami wysyłałam kiedyś pacjentów, teraz wypisuję uniwersalne skierowania i mogą iść, gdzie chcą) jest bardzo miła dla przedstawicieli służby zdrowia.

Z tej okazji za chwilę sprawdzę poziom oleju w moim stalowym rumaku i umyję okna w pokoju.

Howgh!

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Żalę się stomatologicznie.

Moje trzaskające stawy skroniowo-żuchwowe z przeskakującymi krążkami stawowymi chyba zaczynają się sypać, bo po raz drugi w ciągu tygodnia napierdziela mnie prawy, szczególnie przy ruchach bocznych. Ech, czemu normy okluzji na studiach były takie bezsensowne, może bym coś z tego przedmiotu wyniosła na użytek własny i pacjentów…

Tak przy okazji, jest nowa reklama pasty Parodontax. Taka z pokazywaniem zdjęcia RTG. I zaznaczonym kółeczkiem objawem zapalenia przyzębia w postaci dołka w kości centralnie pośrodku między dwoma zębami, z wyraźnie zaznaczoną blaszką kostną.

OK, uwagi:
1. Fajnie, że pokazują, że zapalenie przyzębia jest widoczne na RTG (bo jest, w przeciwieństwie do zapalenia dziąseł).
2. Ale jak matulę kocham, takiego ubytku kości chyba nawet najbardziej doświadczeni dentyści nie widzieli.

Jak zobaczycie tę reklamę, dajcie znać, to może Wam bardziej wytłumaczę, czego się czepiam.

O ile nie zapomnę, bo telewizję oglądam rzadko, a reklamy z włączonym dźwiękiem to w ogóle od wielkiego dzwonu…

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Świętowanie

Wczoraj po pracy obchodziłam małe święto pięknej pogody (takie święto, które trzeba obchodzić na zewnątrz, w jakimś ładnym miejscu) i po skonsumowaniu pączka zignorowałam dramatycznie topniejącą kasę na koncie (ZUS, AC/NNW samochodu, obowiązkowo kasa na własny „fundusz wakacyjny” i już się przerażam, a jeszcze nawet podatku dochodowego nie zapłaciłam – swoją drogą, płatności w działalności gospodarczej to byłby dobry temat na kolejną notkę 😉 ) i kupiłam sobie parę kolczyków z wisiorkiem do kompletu. Muszę znowu zacząć nosić kolczyki. Przestałam, bo klasycznie udało mi się zgubić kilka sztuk i moje dziurki w uszach źle je znoszą.

A dzisiaj Dzień Kobiet. Ciekawe, czy szef coś wymyśli. Biedaczek zatrudnia praktycznie same baby.

Znowu mamy czwartek… Podejrzanie szybko to zleciało… Z drugiej strony miałam mało okazji do nudzenia się, bo pracowałam trochę dłużej.

A jutro weekend… Nadal nie mam CV i ciągle nie szukam drugiej pracy…

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Dzisiejsze zwycięstwa

1. Okazało się, że Polacy potrafią nakręcić film, w którym słychać wszystkie dialogi, jakkolwiek względnie nieliczne one były. Szkoda, że film był ciężki że ojej („Roża”), więc zdecydowanie nie nadaje się dla osób o słabych nerwach.

2. Niechcący orżnęłam Orlen na 3 zł. Dużo na tym nie stracili, bo zawsze u nich tankuję, a po ciężkim seansie byłam gapą, która nie potrafi czytać napisów na ekspresie do kawy.

3. NIP mojej IPL i rejestracja samochodu dołączyły do wielu numerków znanych przeze mnie na pamięć, z ośmiocyfrowymi loginami i hasłami do dwóch kont bankowych włącznie.

4. Dojechałam żywa do domu i nie rozlałam wyżej wspomnianej kawy na spodnie.

5. Jeśli uda mi się zasnąć po wypiciu po godz. 17-tej 420 ml wyżej wspomnianej kawy z mlekiem zamiast 210 ml, to będzie kolejne zwycięstwo. Jutro cały dzień w pracy.

Muszę się odmóżdżyć…

PS.: Zanim Mój Mężczyzna się obrazi, że kawę wypiłam na stacji benzynowej zamiast z nim: to tak jak z moim kupowaniem telewizora w zeszłym tygodniu. 😉
EDIT/PPS.: Orżnięcie Orlenu dokonało się za zgodą i wiedzą pani za kasą, żeby nie było. 

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Warszawska zaraza

Chrzciny były. Młodszego Dziecięcia mojego Rodzeństwa. Znowu robiłam za matkę chrzestną. Chrzestnym miał zostać brat Małżonka Rodzeństwa, mieszkający w jednej z podwarszawskich miejscowości. Słynnej z mafii.

Wspomniany brat w dniu chrztu przyjechał z rodzinką: żoną i dwójką małych dzieci. 3/4 tej rodzinki cierpiało, jak się wydawało, na zatrucie pokarmowe.

Następnego dnia rano okazało się, że to nie było zatrucie, tylko wirus, bo zachorowała pozostała 1/4.

W imprezie (to były jednocześnie chrzciny i pierwsze urodziny Dziecięcia) uczestniczyło w sumie 13 osób. Według moich informacji zdrowe z tego stada są tylko dwie.

Ja i Starsze Dziecię Rodzeństwa.

Nie licząc początkowo chorej podwarszawskiej rodzinki, wszystkich pozostałych powaliło albo wczoraj w nocy, albo dziś rano, z moimi rodzicami (w stanie umierającym, najgorzej to wszystko znosi Rodziciel), Dziadkiem i Moim Mężczyzną włącznie.

A ja tylko czekam na swoją kolej. Jem, póki jestem głodna i modlę się, żeby rozłożyło mnie dopiero w czwartek wieczorem. Albo nawet jutro po południu, może dojdę do siebie do czwartku przed południem.

Ogólnie uroczo.

Nie stać mnie na zwolnienie lekarskie! :/

EDIT: OK, mały update: jestem jedyna zdrowa.
Ojć.
Najczęściej dziś przeze mnie powtarzane trzy literki. 

Kategorie
Archiwalne Osobiste

K. kupuje telewizor

Nosiłam się z zamiarem kupna ekranu już od kilku miesięcy. Najpierw oszczędzałam kasę. Jak dojechałam ze stanem konta oszczędnościowego do zadowalającego mnie poziomu, to co chwilę zmniejszałam ilość znajdujących się tam pieniędzy na rzecz konta na wydatki bieżące. W końcu we wtorek dostałam resztę styczniowej wypłaty i stwierdziłam, że nie ma bata, w końcu kupuję.

W międzyczasie pokrążyłam po paru stronach internetowych, głównie koncentrując się na Euro RTV AGD i Avansie. Przez większość czasu wydawało się, że w tym drugim sklepie (który mam zresztą rzut kamieniem z pracy, podczas gdy od Euro dzieli mnie dobre 20-kilka kilometrów) telewizory są tańsze, ale model wybrany po stosunkowo długim, często przerywanym, bo dla moich zdezelowanych stomatologią szarych komórek dość męczącym „riserczu”, okazał się być obecny i tańszy w Euro. Ceneo.pl zdecydowanie jest pomocne jako porównywarka cen :).

Planowałam wybrać się na polowanie w poniedziałek (27 lutego) po pracy. Ale na poniedziałek planuję też wpad do dermatologa, więc krążenie po mieście i ostatecznie pewnie pozostawienie nabytku na tylnym siedzeniu samochodu, bez nadzoru, wydawało mi się średnio rozsądnym pomysłem. Pomyślałam zatem, że może w poniedziałek tak zamówię, żeby odebrać ekran w środę – wtedy załatwię to na spokojnie. Podczas dzisiejszej, cotygodniowej wizyty u Mojego Mężczyzny wpadłam na kolejny pomysł: może kupię telewizor jeszcze później, bo w a MM pomoże mi wnieść dość ciężki i duży (bo czterdziestocalowy) telewizor do samochodu i potem do domu.

Po czym dziś wracając od MM stwierdziłam, że w sumie czekanie tygodnia nie ma sensu. Miałam rewolucje z kupowaniem laptopa rok temu, kiedy cena w sklepie internetowym zmieniała się z dnia na dzień. Wczoraj jeszcze sprawdzałam na stronie Euro, że wypatrzony telewizor u nich jest i to w najniższej cenie w okolicy. A do sklepu miałam akurat po drodze. I miałam kasę na koncie, bo wpłaciłam wtorkowe bogactwo dzisiaj koło południa. No to hyc do Euro.

Najpierw znowu mnie olali. Cała obsługa była czymś zajęta i udawała, że nie widzą laski z zagubionym wyrazem twarzy, kręcącej się koło telewizorów. Zagubiona byłam, bo nie znalazłam upatrzonego modelu! Poszłam do Auchan. Był. 200 zł droższy. Wróciłam do Euro i w końcu kogoś zaczepiłam. Ktoś chciał coś zarobić dla sklepu, więc mi znalazł ekran w magazynie (dialog:
Ja: Wypatrzyłam na stronie model telewizora, podobno jest tutaj, ale go nie widzę na ekspozycji.
Ktoś: Sprawdzę w magazynie. Co za telewizor?
Ja: Toshiba 40 chyba RL 8..
Ktoś: …38? Skąd wiedziałem. Dobry telewizor.). Radośnie wcisnął mi jeszcze listwę („Podstawowa ochrona telewizora”), ale z zakupu kabla HDMI na razie zrezygnowałam. Uchwyt ścienny i tak planuję kupić na Allegro.

Po zakupie pan-ktoś uprzejmie pomógł mi wsadzić telewizor na tylne siedzenie mojego stalowego rumaka. W domu o pomoc przy wyładowaniu poprosiłam Rodziciela.

Nabytek sobie teraz stoi na szafce, na moimi własnymi łapkami skręconej podstawie. Jutro pewnie będą pierwsze testy.

I tak stałam się właścicielką telewizora Toshiba 40RL838.

A Rodziciel to zazdrośnik, o.

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Piątkowe sprzątanie

Komputer nie chciał mi się załadować bez problemu. Teraz, jak widać, działa, ale zaraz po uruchomieniu systemu przystąpiłam do klasycznego „sprzątania”.

Najpierw uruchomiłam CCleaner, za którego pomocą usunęłam z dysku wszelkie zbędne pliki (historię przeglądania, pliki cookie, pliki tymczasowe – było tego 1,5 GB) i błędy w Rejestrze. Po czym włączyłam Avast! i zarządziłam pełne skanowanie systemu, które trochę potrwa.

Później wezmę się za kompa bardziej mechanicznie, mianowicie odkurzaczem. Kurzu u mnie w domu że hoho (piec w piwnicy, cztery kłaczące stwory), komputer też pada ofiarą.

Właśnie, a’propo kurzu. Nie polecam monitorów z błyszczącą matrycą. Z takim ekranem granie w gry typu „Where the pixel?” staje się dość trudne… 😉