Kategorie
Archiwalne Osobiste

Dziewczyny

Poszłam wczoraj zmienić baterię w zegarku, bo padła. Mamy na rynku zegarmistrza, który jest w tym miejscu, odkąd pamiętam. Przy wejściu stał i palił papierosa jeden z właścicieli. Przyjął mój zegarek i oddał koledze, sam wrócił przed drzwi.

Po chwili wchodzi i zagaduje „Czemu te dziewczyny o siebie nie dbają? Umalowane, ładnie ubrane, a figura…” – czyni gest oznaczający wystający brzuch. „Młode, a robią się takie szerokie w biodrach… To chyba te hot-dogi…”.

Nie wiem, jaką mam skłonność do rumienienia się. Nie uważam też swojego brzuszka i bioderek za specjalnie szczupłe. Z wagą mieszczę się w normie, ale przy górnej granicy.

Zresztą idąc do zegarmistrza dojadałam pączka.

Udając, że nie mam kompleksów i zastanawiając się, po której stronie barykady w tej rozmowie tak właściwie się znajduję, coś odpowiedziałam na temat dbania nie o to, o co się powinno. Pan dodał jeszcze coś o predyspozycjach, że nie wiadomo, ile by te dziewczyny próbowały schudnąć, czasami się nie udaje.

W tym momencie kolega pana przyniósł mój zegarek. Zapłaciłam i wyszłam.

No i teraz mam pewną zagwozdkę. Czy to była aluzja, czy niezbyt udana próba nawiązania rozmowy? 🙂

Kategorie
Archiwalne Praca

Raz, raz, próba mikrofonu…

Ta notka ma za zadanie przetestować działanie RSS Graffiti na Facebooku. Owe RSS Graffiti lubiącym profil blogaska tamże wyśle informację o nowej notce już bez mojego błyskotliwego komentarza, tadam, tadam.

Środa w firmie to od niedawna dzień, kiedy za pogotowie bólowe robię tylko ja (na trzech pracujących lekarzy). W nagrodę figę z makiem obolałym będę pokazywać w piątki, jako że nie mam prawa wtedy przyjmować na NFZ, bo się NFZ wtrąci (co jest niesprawiedliwe, jako że środa to długa popołudniówka, zaś piątek to krótkie trzy godziny w pracy…). Dzisiaj oczywiście powitała mnie pełna poczekalnia, ten był pierwszy, ten prywatnie, pan pielęgniarz… „Kogo mam najpierw wziąć?”, zadano mi pytanie. „Osobę zapisaną” – odrzekłam bez zawahania (kiedyś zaczynałyśmy od pacjentów z bólem). Wychodzę z założenia, że osoby wpisane w grafik wcześniej są uprzywilejowane, nie moja wina, że ktoś zębiszczów nie upilnował i go boli. Tak czy siak, po kilku bólowych i grafikowych pacjentach, czyli w połowie zmiany, padałam na nos.

Dzisiaj miałam śliczny przykład martwicy miazgi zęba. Pacjent kiedyś zgłosił się bólem. Czasami próbuję kombinować i zamiast od razu robić kanałówkę, wkładam opatrunek leczniczy. Pacjent później (przy okazji robienia innego zęba) stwierdził, że niemal od razu mu ulżyło. OK. Pochodził z tym opatrunkiem kilka tygodni, dziś miałam założyć wypełnienie stałe. Ale trzeba sprawdzić reakcję zęba. Na zimno, z przykładaniem wacika schłodzonego chlorkiem etylu do dwóch różnych miejsc – zero reakcji. No dobra, idziemy w brutalność, informuję o zamiarze zrobienia testu nawiercania – zwyczajnie zabrałam się za usuwanie opatrunku bez wcześniejszego znieczulenia. Nic. Wiercę, wiercę – zero reakcji. Dziabię zgłębnikiem, w coś wpadam – kłuje? Nie kłuje. Pacjent poinformowany, że będzie kanałowe. Rozwiercam – nadal zero reakcji. Pracuję pilnikami w kanałach – przepisowe cztery kanały w górnej szóstce znalezione (przy okazji zamarzyły mi się c-file – wyglądają podobnie do k-file’i, ale są cieniutkie, mniej łamliwe i mają tępy czubek – świetne do wstępnego opracowywania bardzo cienkich kanałów), nadal zero reakcji. A w międzyczasie (w sensie między wizytami) pacjenta zupełnie ten ząb nie bolał.

Martwica (polegająca na tym, że miazga zwyczajnie obumrze, ale nie wiąże się to później z dolegliwościami bólowymi) zdarza się rzadko, bo miazga zazwyczaj jest zakażona bakteriami, które robią z niej zgorzel – a to już boli (i ładnie śmierdzi przy opracowywaniu). Być może zadziałało to, że usunęłam czynnik wybitnie drażniący (w postaci bakterii w próchnicy) i założyłam środek antybakteryjny (rzeczony opatrunek). Miazgi to nie uratowało, ale oszczędziło pacjentowi zgnilizny w komorze zęba ;).

Ogólnie siedzę w tych cholernych kanałach i wygrzebać się z nich nie mogę. Po skończeniu stażu chyba będę sobie czas pracy przedłużać, żeby jakoś to wszystko ogarnąć… Zwłaszcza, że opiekun do podbijania recept już nie będzie mi potrzebny. 😉 Tylko co z pomysłem, żeby pracować jeszcze gdzieś indziej? Tak sobie z lenistwa myślę, że na razie popracuję tylko tam, gdzie teraz, nabiorę doświadczenia, pobawię się w więcej protetyki, żeby coś w tym moim CV jednak było. A po roku, jeśli będzie OK, poszukam czegoś jeszcze…

Kategorie
Archiwalne Bez kategorii

Specjalizacje w stomatologii

Już któraś osoba mnie o to spytała, więc odpowiadam.

Stomatologia na studiach to NIE JEST oddział medycyny. W sensie studiujesz sobie medycynę i po jakimś czasie masz się zdecydować na stomę, nie. To są odrębne studia. Trwają 5 lat (medycyna trwa 6). Jeśli chcesz ciągnąć medycynę i stomatologię jednocześnie, chwała Ci za to. U mnie na roku były dwie osoby, które tego spróbowały, dokonały i miały świetne wyniki. Ale obie miały łby jak kóń.

[ad.: Jeśli napiszę jakieś bzdury, proszę mnie prostować. Wiem, że czyta mnie przynajmniej dwóch dentystów.]

Po stażu możesz (aczkolwiek nie musisz – i to jest fajne :> 😉 ) robić specjalizację. Kiedyś robiło się speckę Io (w sensie kończyło się jako „specjalista stomatologii ogólnej”), potem wybierało się coś konkretniejszego. W tej chwili jest tylko jeden stopień specjalizacji, ten szczegółowy.

[ad.: Długość trwania specjalizacji jest podany dla osób, które jeszcze nie posiadają jakiejkolwiek. Dla specjalistów Io lub z innych dziedzin te okresy zazwyczaj są krótsze o rok]

Do wyboru jest:

stomatologia zachowawcza z endodoncją – w dużym skrócie zachowawcza to klasyczne wiercenie w ząbkach z zakładaniem wypełnień, podejrzewam, iż również część tzw. stomatologii estetycznej. Endodoncja zajmuje się chorobami miazgi i ich leczeniem za pomocą np. tzw. leczenia kanałowego. Specjalizacja trwa minimum 3 lata.
pedodoncja – inaczej stomatologia dziecięca. Również trwa 3 lata.
periodontologia – dziedzina zajmująca się chorobami przyzębia (zespołu struktur utrzymujących ząb na miejscu i odżywiających go) i błony śluzowej jamy ustnej. Takoż 3 lata [bądź cztery – informacja od dentystki specjalizującej się na GUMed].
protetyka – trwa 4 lata. To nie tylko „sztuczne szczęki”, ale też prace bardziej wyrafinowane, np. osadzane na zębie korony porcelanowe.
chirurgia stomatologiczna – głównie usuwanie zębów, choć w większe zabiegi też się można pobawić. 4 lata.
ortodoncja – wiadomo, prostowanie zębów głównie za pomocą aparatów. Również trwa 4 lata.
chirurgia szczękowo-twarzowa – trwa 6 lat, jest dostępna zarówno dla lekarzy, jak i dentystów. Zajmuje się m.in. dużymi zabiegami onkologicznymi w obrębie twarzy i twarzoczaszki, wszczepianiem implantów, plastyką kości np. przy deformacjach.

[ad.: Informacje wzięte stąd.]

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Żyję #2

Wczoraj dojechałam do domu, dziś walczyłam z zaległościami na paru stronach (typu Demotywatory) w przerwach od leczenia wku*wa (okazało się, że rodzice zapomnieli uruchamiać moje autko od czasu do czasu i akumulator kompletnie padł) i ostatnim pożegnaniu zmarłego ojca psiapsióły. Mogłabym tu pisać o refleksjach typowych dla uczestnictwa w pogrzebie, ale nie napiszę.

Napiszę za to o spełnieniu mojego nieoficjalnego postanowienia. Pisałam tu o dłuuugim spacerze po Krakowie (Kopiec Kościuszki -> Zakrzówek -> mieszkanie). Otóż dziś uruchomiłam Google Maps i rozrysowałam za jego pomocą pokonaną wtedy trasę. Wyszło całkiem imponujące (jak na mnie, przedkomputerowego leniwca bez wcześniejszego treningu) 12,4 km. Trasę z Kleparza do początku spaceru (na Cichym Kąciku) pokonałam tramwajem, bo mnie przerosło zapowiadane przez nawigację 5,5 km piechotą ;).

Jakieś zdjęcia może jeszcze wkleję. Tylko muszę znaleźć swój aparat foto…

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Żyję.

Piotr wprawdzie wczoraj wywiózł mnie do lasu, ale nie zrobił tego, co w wyobrażeniach osoba poznana przez internet robi zazwyczaj (ach te brudne myśli). Jutro po trzecim podejściu do Centrum Nauki Kopernik śmignę ciapiągiem do domciu i jak dobrze pójdzie, będę w nim ok. 22. Jak mi pary starczy, to może napiszę kilka notek że zdjęciami, ale nic nie obiecuję.

Muszę kolację zjeść. Do przeczytania jutro z pociągu albo pojutrze już z domciu, jeśli znajdę chwilę i siły na pisanie między nadrabianiem zaległości na Demotach i kwejku ;).

Kategorie
Archiwalne Osobiste

To by było na tyle…

… jeśli chodzi o Kraków. Może na kilka lat mi ten tydzień wystarczy ;). Teraz do środy bieganie po Warszawie, tym razem w towarzystwie Piotra, mojego pierwszego blogowego znajomego, poznanego na żywo.

W pociągu jest gorąco, cudem znalazłam miejsce siedzące. Przed 15 będę w stolicy. Jeśli dożyję…

Przygotowałam 3 pocztówki do wysłania. Nawet mam naklejone znaczki. Tyle że wyślę je z Warszawy, bo zapomniałam wrzucić je do skrzynki ;).

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Śmieci

W Krakowie wynajmuję pokój od starego znajomego (syna „przyjaciół rodziny”, między mną a nim nie ma nic – nie widziałam go od kilku lat – ale nasi rodzice się przyjaźnią). Mieszkanie jest studenckie. W kwestii jedzenia każdy (jest tu jeszcze czterech mieszkańców) rządzi się sam. Problem jest z pomywaniem: naczynia zalegają w zlewie, i z wynoszeniem śmieci. Tak to przynajmniej wyglądało. Przez jakieś 3-4 dni w korytarzu stały dwa pełne worki i pudełko po pizzy, czekające, aż kogoś ruszy sumienie. Ja udaję bezduszną, w końcu występuję tylko gościnnie, ale dziś w końcu wyniosłam jeden worek wychodząc na kolejny spacer. Po powrocie nie było już drugiego worka i pudełka. Znaczy chyba spełniłam przypisaną mi rolę i ktoś się ulitował nad pozostałymi śmieciami…

Jutro wyprowadzka.

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Ostatni pełny dzień…

Jutro przed południem wsiadam do pociągu do Warszawy. Ale dziś chcę jeszcze wejść na Wieżę Mariacką i zaliczyć kawę w Singerze. Mówicie, że to tuż obok Kolorów? 😉

Sprawdziłam stan konta i boję się teraz wchodzić do galerii handlowych.

Pogoda jest śliczna, trzeci dzień paraduję w spodniach do kolan i sandałach. Troszkę też opaliłam sobie ręce. Na twarz niestety muszę mocno uważać. Kremik z filtrem 50 SPF i nie ma innej rady.

W sumie fajnie chodzi się spać koło północy i wstaje o 10. Czy będzie mi smutno przy jutrzejszym wyjeździe? Pewnie tak. Ale ten etap urlopu póki co jest bardzo udany i mimo tego, iż nadal siedzę w mieszkaniu, nie mam wrażenia, że marnowałam czas.

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Nad do tej pory pogrążoną w chmurach…

… krakowską krainą w końcu zaświeciło słońce. Dzielna wysłanniczka Północy w dniu dzisiejszym ma zamiar wspinać się na góry i schodzić w doliny. Wie, że misja jest trudna i ciężki będzie powrót do bazy, ale podchodzi do życia z optymizmem… W sensie dziś spróbuję zaliczyć Kopiec Kościuszki i Zakrzówek. ;))

Na FB naprawdę więcej się dzieje 😉

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Chyba jednak…

… będziecie skazani na paskudne notki, za których sprzątanie wezmę się po powrocie z urlopu. W sensie robienie akapitów, wklejanie zdjęć itp. Facebook odmawia posłuszeństwa.

Co do urlopu, żałuję, że nie mam krokomierza. Wtorek w Oświęcimiu i dzisiejszy spacerek z Cichego Kącika na Kopiec Kościuszki i stamtąd piechotą na Zakrzówek (i oczywiście potem powrót na Kleparz, gdzie mieszkam) chyba zwiększyły mi przebieg ;). Jutro jazda do Jaworzna na zlocik paru osób z forum, na którym się udzielam ze względną intensywnością. Nie mam jeszcze planów na sobotę. Może sobie znowu gdzieś pojadę, choć z kasą jest gorzej, niż być miało :(.

To chyba tyle na teraz. Nie tęsknijcie zbyt intensywnie i nie wstydźcie się komentować 😉