1. Od jutra czeka mnie ostatni pozaprzychodniowy etap stażu, czyli kursowanie karetkami. Pacjenci z Gdańska – BEWARE!
2. Rodziciel wrócił z urlopu. Zrobiłam mu na jutro obiad (wychodzę z domu ok. 6, wracam ok. 22, nie będę miała żadnej pary na gotowanie), ale od wtorku będzie kombinowanie. Nie znoszę gotować dla kogoś, a dla rodziciela to już w ogóle. Poprzeczka wysoko i tak dalej. Będziemy żyć na zupach i fixach z paczki. Ostatnio nauczyłam się smażyć naleśniki, więc może z głodu nie umrzemy. 😉
3. Jednocześnie nie mogę zbyt intensywnie wykazywać się zdolnościami kulinarnymi. Na mój średnio udany blok czekoladowy rzeczony rodziciel jeszcze się załapał (jestem słodyczożerna, ale zjeść robioną we wtorek porcję czekolady wielkości 1/3 formy keksówki nawet ja nie potrafię), ale muszę uważać na ilość przeprowadzonych eksperymentów kulinarnych, bo jeszcze każą mi piec ciasta na jakieś oficjalne wizyty, brr.
4. Ostatnio pierwszy raz w życiu wygrałam coś w Lotto. Całe 20 zł.
5. Boję się tych karetek… Będę w załodze P, nie R, ale mimo wszystko…