Poszłam wczoraj zmienić baterię w zegarku, bo padła. Mamy na rynku zegarmistrza, który jest w tym miejscu, odkąd pamiętam. Przy wejściu stał i palił papierosa jeden z właścicieli. Przyjął mój zegarek i oddał koledze, sam wrócił przed drzwi.
Po chwili wchodzi i zagaduje „Czemu te dziewczyny o siebie nie dbają? Umalowane, ładnie ubrane, a figura…” – czyni gest oznaczający wystający brzuch. „Młode, a robią się takie szerokie w biodrach… To chyba te hot-dogi…”.
Nie wiem, jaką mam skłonność do rumienienia się. Nie uważam też swojego brzuszka i bioderek za specjalnie szczupłe. Z wagą mieszczę się w normie, ale przy górnej granicy.
Zresztą idąc do zegarmistrza dojadałam pączka.
Udając, że nie mam kompleksów i zastanawiając się, po której stronie barykady w tej rozmowie tak właściwie się znajduję, coś odpowiedziałam na temat dbania nie o to, o co się powinno. Pan dodał jeszcze coś o predyspozycjach, że nie wiadomo, ile by te dziewczyny próbowały schudnąć, czasami się nie udaje.
W tym momencie kolega pana przyniósł mój zegarek. Zapłaciłam i wyszłam.
No i teraz mam pewną zagwozdkę. Czy to była aluzja, czy niezbyt udana próba nawiązania rozmowy? 🙂