Kategorie
Archiwalne Osobiste

Zabrali mi cylinder!

Ten jeden mały cylinderek, który był świetną wymówką dla mojej „schodofobii”!

Znaczy wyrobiłam sobie nowe okulary. Nowe, tzn. pierwsze od przynajmniej 9 lat oprawki i pierwsze od prawie 5 lat szkła. Przez owe pięć lat (przynajmniej, nie pamiętam, jak było wcześniej) miałam soczewkę cylindryczną dla prawego oka z racji stwierdzonego astygmatyzmu. Dziś pani przy badaniu wzmocniła mi jedno szkło i zabrała ów cylinder. Znaczy według niej nie mam astygmatyzmu. Ale w sumie dobrze, że w przyszłym tygodniu z racji stażu z ratunkowej nie będę musiała koncentrować spojrzenia na małym polu operacyjnym w postaci zębów. I tak zastanawiam się, czy starych bryli – wymienionych tylko z powodu ich wieku – nie wozić do pracy w razie czego.

Co do schodofobii, naprawdę mam mierny lęk przed tym, że z nich spadnę. Obojętnie, w którą stronę idę – w górę, czy w dół…

A nowe bryle trzymają się na nosie świetnie. Już nie mam czego poprawiać, skoro nic nie zjeżdża 🙁

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Może będzie ciekawiej!

Wena jakiegoś większego focha strzeliła albo moje życie jest wyjątkowo nieciekawe. O czym mam pisać? O wkurzającej pogodzie, która zmienia się o 180o z dnia na dzień? O tym, że dzisiaj przez chwilę musiałam używać lateksowe rękawiczki i ciekawe, jak się to odbije na moich łapskach? O tym, że niedawno zamiast 6 pacjentów przyjęłam ich 14 i siedziałam w pracy tylko godzinę dłużej? Już kiedyś pisałam, że moja praca jest męcząca i powtarzać się nie będę.

Tylko z kasą wyjątkowo krucho i lepiej nie będzie :(.

W przyszłym tygodniu mam staż z medycyny ratunkowej (będę przez 5 dni kursować do Gdańska na 9 rano i jestem z tego powodu średnio szczęśliwa). Jakieś urozmaicenie się przyda i może będzie o czym pisać. Pomijając już fakt, że będzie to świetna okazja do odwiedzenia Galerii Bałtyckiej i mojej stancyjnej gospodyni :).

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Ze smutkiem donoszę

iż bloga nie da się pisać z komórki. Chyba, że przez email, ale tego jeszcze nie testowałam.

Wczoraj chciałam tu napisać, że rzucam stomę i zmieniam zawód na jakiś kompletnie nielogiczny w porównaniu z obecnym, ale nie przyszedł mi do głowy żaden, który by nie został oprotestowany przez moją polityczną poprawność. Tym samym z pysznego dowcipu na Prima Aprilis wyszły nici.

A tymczasem siedzę sobie i śpiewam m.in. to.

Howgh.

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Sumienie uspokojone

Jak na sumienną dentystkę przystało, dziś po raz pierwszy od roku usiadłam „po drugiej stronie wiertła”, u jednego z panów z naszej lekarskiej obsady. Oczywiście denerwowałam się już kilka dni temu, nie wiem, czemu. Może tym, że niniejszym dołączam do reszty rodziny, która zdradziła naszego dentystę ;). Pan doktor ząbki mi dokładnie przejrzał, znalazł jeden ubytek do zrobienia teraz i dwa do obserwacji. Jak oświadczyłam, że chcę znieczulenie, zaczęli się ze mnie śmiać, ale je dostałam :). Ogólnie miałam „full serwis”: ubytek opracowany i wypełniony porządnym kompozytem, do tego skaling tej odrobinki kamienia, która zdążyła mi się osadzić przez ostatnie chyba 3 lata ( :> ), plus piaskowanie, po którym nie powinnam pić herbaty do jutra rana. Za późno. 😉

Znieczulenie zeszło, wszystko cacy, nic nie zapłaciłam, ogólnie jest fajnie. Zazwyczaj moje wypady do dentysty kończyły się cyklem trzech wizyt, ze zrobionymi dwoma zębami na każdej i ok. 150 zł mniej w portfelu. Najwyraźniej, ekhem, higiena mi się poprawiła ;). Chyba czasami dobrze, żeby sobie przypomnieć, co przechodzą pacjenci na fotelu. Np. mój dentysta praktycznie zawsze używał turbiny (bardzo szybkiej wiertarki), nawet w dość głębokich ubytkach. Tym razem poczułam na sobie efekt działania kątnicy (nieco wolniejszej) i wiertła różyczkowego.

Ogólnie sumienie uspokojone. Kolejna kontrola pod koniec stażu ;).

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Z pamiętnika telefonomaniaczki

Notki o komórkach nie będzie (chociaż nadal wisi w szkicach notek).

Sobie na XPerię ściągnęłam The Sims 3. No i zrobiłam Simkę, Alice Carpenter (pierwsze nazwisko, które mi do głowy przyszło). Nawiązała ona dwie znajomości, kupiła dwa przepisy, kuchenkę i lampę do kuchni, planowała zasadzić pomidory i zrobić zakupy na obiad, wszystko cacy, znalazła pracę… Na wyjście po drugim dniu owej pracy otrzymałam ogłoszenie, że Alice zmarła, przyduszona pracą papierkową.

FOCH.

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Gópia zima

Czekałam na odwilż. Autko od dłuższego czasu patrzyło na mnie smutnymi reflektorami, prosiło „Umyyyj mnieee!”. Naprawili myjnię.

Dziś temperatura urosła wyraźnie ponad 0o. Musiałam zatankować, więc przy okazji wykupiłam najszybszy program na myjni. Autko wyjechało czyściutkie.

Pojechałam zobaczyć nowe Dziecię Rodzeństwa. Dziecię, już nie pomarszczone, dziwnie małe jak na swoje ponad 4 kg (z drugiej strony było większe od ważącego mniej-więcej tyle samo kota 😉 ), spało i robiło miny przez sen. Starsze Dziecię skutecznie ignorowało swoją matkę chrzestną (czyli mnie), najwyraźniej strzeliwszy focha ;). Popatrzyłam, popodziwiałam malutkie paluszki Dziecięcia, uczyniłam odwrót do domu.

Autko znowu wygląda, jakby pół roku nie było myte.

Wniosek: z kolejnym wydawaniem 12 zł na myjnię zaczekam na skuteczniejszą odwilż. Taką z deszczem, żeby zmył sól ze świata. I z mojego samochodu (który w 44% należy do mnie) zresztą też.

W poniedziałek w czasie przewidzianym na 9 pacjentów przyjęłam ich 14 sztuk, plus półgodzinna przedłużka (1 pacjent na rwanko) po czasie. W sumie 15 ofiar. W ciągu jednego dnia wyrobiłam 3 dzienne normy punktów na NFZ. Gdybym pracowała tak codziennie, cały nasz miesięczny kontrakt wykonałabym w 9 dni. Dochodziłam do siebie jeszcze dzisiaj rano, jutro też się nie wyśpię. Aż strach się bać, bo wyjątkowo w tym tygodniu mam jeszcze dwie długie popołudniówki (czyli w sumie 3 na ten tydzień; do tej pory i później będę miała 2). Proszę się zatem nie dziwić, że mało piszę, znowu jesteśmy nisko w rankingu, a mi się nie chce pisać obiecanych notek edukacyjnych. W ogóle u mnie, jeśli chodzi o różne formy twórczości, często dochodzi do obiecanek-macanek. Miałam kontynuować bloga o serialu, miałam poziomce dyplom zrobić (pamiętam! Tylko co z tego ;). No i muszę jeszcze GIMPa ogarnąć – to taki darmowy program graficzny, konkurent kultowego PhotoShopa, jeśli ktoś nie wie 😉 ), nawet nie chce mi się patrzeć na podręcznik z zachowawczej, na podstawie którego miałam pisać tutaj o wybielaniu i nadwrażliwości.

Wniosek z tego wszystkiego:

ZAWSZE COŚ MOŻE KIEDYŚ.

Idę spać…

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Podwójna ciotka

Godzina: 9:15.

Waga: 4 370 g.

Długość ciała: 59 cm 🙂

Witamy na „zewnątrz” Idę M.

Niniejszym od dziś oficjalnie jestem podwójną ciotką 🙂

Uściski i gratulacje dla mojego Rodzeństwa i rodzinki :D. Niech Wam dziecię zdrowo rośnie 😀

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Zębowe sumienie dentystki

Od kilku dni chodziła za mną ochota na zeżarcie ptysia. Ot, tak wpadło mi do głowy i nie chciało wypaść. Nie jestem wielką fanką ptysi: są przeraźliwie słodkie, łatwo skończyć z cukrem pudrem na spodniach, poza tym do ich zjedzenia potrzebne są dwie ręce – niepraktyczne. Ale dziś po pracy, którą skończyłam planowo, i pozbyciu się starego laptopa, podjechałam do cukierni i wzięłam ptysia na wynos.

Zeżarłam go ze smakiem w ramach deseru po obiedzie. Nadziewany był typową, ptysiową pianką (nie śmietaną), był przeraźliwie słodki, wyleczyłam się z ochoty na ptysie na kolejnych kilka lat.

Gdyby moje zęby umiały mówić, pewnie bym ogłuchła od tego krzyku protestu. Normalnie niemal czułam, jak cierpną z przerażenia. Nie odzywają się przy kolejnej kostce czekolady czy Mentosie po pracowej przegryzce (Mentosy zawierają cukier), ale ten ptyś, to moje marzenie od ponad tygodnia, wywołał protest.

W moim sumieniu, bo zęby mam najwyraźniej w takim stanie, że tona słodkiego jeszcze nie wywołuje wyczuwalnego sprzeciwu. Za chwilkę pójdę i ząbki sobie umyję, ale na razie pozwolę sobie czuć ten sztuczny smak ptysiowej pianki, podlanej herbatą.

Trzeba sobie czasem sprawiać małe przyjemności. Ta mnie kosztowała 1,65 i teraz mi dobrze. Ząbki uspokojone perspektywą mycia też ucichły.

Miłego weekendu życzę. 🙂

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Wiosna idzie!

I nieważne, że bywa 13 stopni mrozu w nocy i -9 w dzień. Że śnieg leży i bardzo zimowo chrzęści pod stopami.

Wiosna idzie, bo…

O 17 jest jasno.

PS. Jak widać, moja dzisiejsza popołudniówka nie była taka zła. 😉

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Skrótem

Moja wątroba nadal działa, autko przestało pierdzieć po spędzeniu 8 godzin u mechanika, zaś na forum, gdzie wklejałam swojego fanfika, zaczęto mnie doceniać po wrednym szantażu („Jak nie będzie komentarza, nie będzie dalszego ciągu”).

Jem sobie rodzynki w czekoladzie, czekam, aż mi herbatka przestygnie, coby miodu do niej dodać, mam cudowną świadomość, że nic nie muszę. Ogólnie jest fajnie.

Jutro popołudniówka i prawdopodobnie przestanie być tak super 😉