Kategorie
Archiwalne Osobiste

IKEA

Jutro w planach. Na 10 jadę na kurs do Gdańska, po raz pierwszy śmignę tak daleko autkiem, brr. MM dojedzie komunikacją miejską i razem pojedziemy do IKEA, gdzie będę polować na łóżko i ławę z podnoszonym blatem (o ile mają. Jeśli nie będą mieli, to ja wiem, gdzie są takie). I na parę innych drobiazgów, typu noże do obierania warzyw, bo szanowne moje Rodzeństwo toleruje tylko obieraczki i małych noży w tym mieszkaniu niet. Chyba, że mi zabrało.

Rodziciel wysłał mi linka do sprzedawcy na Allegro, który wystawia materace jakoś tak o połowę tańsze niż zwykle można dostać. Sam sobie kupił i chyba poleca.

Poza tym jak sobie dzisiaj zdałam sprawę, ile jest różnych opcji na zrobienie obiadu (średnio szybka – jeśli chce się ją na mięsku – zupka z mrożonki, danie z mrożonki, słoiki, porcjowane mięso, fixy itp.), to mi się mój kucharski humor nieco poprawił. Co nie zmienia faktu, że następną okazję do gotowania obiadu będę miała dopiero w środę.

Szwy z wycinanek zdjęte, teraz działam tylko na „stripach”. Będę z nimi chodzić kolejne 2-3 tygodnie (dostałam na zapas), żeby się rana nie rozlazła.

To tyle z kronikarskiego obowiązku 😉

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Wycinanki – rozwinięcie

Wczoraj ściągnęłam duży plaster, który pokrywał szwy po wycinankach. Spodziewałam się trzycentymetrowej dziary, tymczasem całość ma… centymetr długości. Nie, że to źle, wręcz przeciwnie. Mam tylko nadzieję, że dwa „stripy” (małe, wąskie plasterki zbliżające brzegi rany) wytrzymają do piątku. I tak mam problem z braniem prysznica…

Dzisiaj wąsate, miauczące dziady nie obudziły mnie w nocy. W zamian poszłam późno spać i wcześnie wstałam, więc wyszło na to samo. Znowu obudziłam się z nimi w łóżku.

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Koci przełom

Mieszkanie wynajęłam z dwoma kotami w pakiecie. Zamieniłam szarego, głuchego, mimo to hałaśliwego Syberyjczyka i łaciatą (białą w czarne łaty), wredną zołzę na dużego, biało-rudego kocura i czarną, drobną, gadatliwą koteczkę. Kocur jest głupiutki i tchórzliwy, kotka po kociemu inteligentna i towarzyska. Kocur najpierw chował się na szafach, potem przede mną uciekał, kotka… nie miała nic przeciwko mnie. Spały nie wiem, gdzie, na pewno nie ze mną.

Poprzedniej nocy kotka (Mrówka) po przewróceniu czegoś w sąsiednim pokoju przyszła do mnie do łóżka się pocieszyć. Tej nocy oba stwory obudziły mnie koło czwartej swoją bitwą, którą przerwały po moich głośnych sykach, po czym pocieszenia wymagał kocur (Kisiel). Potem miałam, oczywiście, problemy z zaśnięciem, ale jakoś się udało i obudziłam się znowu 2 minuty przed budzikiem.

Oba koty leżały ze mną w łóżku.

Osobiście uważam to za przełom :). Z tej okazji może im kupię dzisiaj jakiś smakołyk 😉 (i tak mają ze mną dobrze, bo nie dostają Whiskasa, tylko karmę wartościową odżywczo)

Tak poza tym, muszę się przyzwyczaić do większego hałasu w nocy. Kilkadziesiąt metrów od moich okien przebiega ruchliwa, krajowa droga, więc coś szumi praktycznie cały czas. Zegar w kuchni (a raczej aneksie) hałasuje. Koty się tłuką. W domu miałam tylko chrapanie Rodziciela za ścianą.

Zbieram siły i odwagę na kupienie łóżka (na razie śpię na wersalce w „salonie”) – chyba zamówię transport, bo wczoraj szafkę pod telewizor (tak, wiem, zakupy! :P) udało mi się przewieźć tylko po rozłożeniu kanapy w autku. Kartony z łóżkiem raczej się w nim nie zmieszczą. No i materac, który też będzie mnie sporo kosztował. Potem czeka mnie zbieranie jakichś 10 tys. zł na kuchnię. Wolałabym nie kupować na kredyt. Nie muszę mieć wszystkiego „na wypasie”: zlew, kuchenka, lodówka, mikrofalówka, kilka szafek. I powolutku do przodu. Na razie wszystko mam. Potem to wszystko wywędruje do Rodzeństwa.

Start w dorosłość.

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Przeprowadzonam.

Biurko i komputer stoi w pokoju, który ma służyć za graciarnię. Większa graciarnia jest w przyszłej sypialni, z której będę musiała wynieść/wyciągnąć kilka mebli. Trochę tego nie ogarniam.

Ogólnie rośnie mi lista zakupów: stół kuchenny, tzw. ertefałka („RTV-ka” – komódka pod telewizor i na inne sprzęty audio-wideo), łóżko (na razie będę spać na wersalce, której twardość będzie mi ciężko zastąpić – dla moich pleców najzdrowsze byłoby chyba spanie na podłodze. Im twardziej, tym lepiej), regalik na płyty muzyczno-filmowe… Wypad do IKEA jest planowany na następną sobotę. Będę po kursie w Gdańsku, akurat podpasuje.

Gdybym nie miała sztucznej (acz zszytej) dziury w ciele, to bym też kupiła farby do ścian, folię malarską i pędzle, bo odklejenie trzech obrazków od ściany będzie się z góry wiązało z mini-remontem, o który reszta ścian „salonu” też się prosi. Bardzo polski sposób na spędzanie urlopu. Im szybciej tym lepiej, z drugiej strony w najbliższym czasie niespecjalnie będzie kiedy, bo nawet weekendy będę miała skutecznie zawalone. W listopadzie? Kto wie.

Kupiłam sobie butlę półsłodkiego Fresco, ale dzisiaj chyba nie mam już siły na upijanie się. Niby prawie nic nie nosiłam i w porównaniu z dystansem pokonanym przez MM i panów z ekipy nie mam się czym chwalić, ale jednak najwyraźniej jestem typem (prze)wrażliwca i pozwolę sobie na wieczorne jęczenie.

Idę znaleźć piżamę i zbieram się do spania…

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Robimy jesiennie

Zmiana pilniczka.

O 12 do mieszkania Rodzeństwa przyjeżdża ekipa i zaczyna się akcja przeprowadzka. Może dzisiaj wieczorem na keyprywatnie.blox.pl będą jakieś zdjęcia z nowego lokum, załadowane dzięki internetowi już nie z Neozdrady, tylko z kablówki. A jak nie dzisiaj, to może jutro.

Do spakowania został mi tylko komputer, ale to będzie góra 5 minut.

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Nabazgrał

Pojechałam dzisiaj na swoje wycinanki na oddział dzienny dermatologii pewnego szpitala. Miały być o 11, ale o 10:45 usłyszałam, że pan doktor musi mi podbić skierowanie. No to usiadłam pod pokojem nr 4. Pan doktor o 10:50 wyszedł z zabiegowego i się spytał, kto do niego jest. Były cztery osoby – ja czwarta. No to popodbijał, pogadał, pobadał, w końcu doszedł do mnie i poszliśmy do rejestracji, gdzie założono mi kartę. Z kartą (po 11) wróciłam pod gabinet doktora. Coś tam jeszcze mi wypisano, wylądowałam w zabiegowym.

Zostałam popisana pisakiem, potem znieczulona miejscowo.

Zazwyczaj po podaniu znieczulenia przy zębie, który mam usunąć, a przed chwyceniem kleszczy nakłuwam dziąsło zgłębnikiem, żeby się przekonać, że znieczulenie działa. Dzisiaj zostałam podobno pokłuta skalpelem, ale w ogóle nic nie czułam.

Cały zabieg trwał chyba 15 minut. W pewnym momencie do gabinetu weszła rejestratorka.

R: Czy pan doktor napisał „barku”? Tak pan nabazgrał, że wolę się upewnić.
Doktor: Gdzie nabazgrałem?
R: Praktycznie wszędzie.

Zostałam zszyta i zaklejona, umówiłam się na kontrolę za tydzień.

Znieczulenie już chyba puściło. Czuję, że coś mam na prawej łopatce, ale nie można tego nawet nazwać dyskomfortem. Zalecono mi oszczędzanie się przez najbliższych kilka dni, ale na razie wydaje się, że niestety, ale będę w stanie dźwigać jutro swoje kartony. O ile moje dzisiejsze dokańczanie pakowania się jednak nie spowoduje, że zmienię zdanie.

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Dzisiaj jestem wredną suką

bez większego powodu. Przepraszam zatem wszystkich urażonych, obrażonych, dotkniętych lub zdołowanych po tym, co mogłam powiedzieć, napisać czy zrobić. Niestety niestabilność emocjonalną i egzaltację stwierdzono u mnie bardzo dawno temu i są takie dni, kiedy po prostu nie mogę się pohamować. Jeszcze raz przepraszam.

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Zaczęłam się pakować.

Po najświeższe informacje z placu boju (chwilowo będę fanką krótkich form przekazywania wieści) zapraszam na facebookowego fanpejdża. Śledźcie, komentujcie, polubiajcie, a pakowanie będzie mi szło wolniej. 😉

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Trochę mi się plany przestawiły

I, cholipka, nie wiem, jak to wszystko ogarnę. Powinnam zacząć się pakować, bo potem nie będzie kiedy. Spakowanie dobytku w całym pokoju to coś innego od godzinki zbierania rzeczy, bo się wyjeżdża na dwa tygodnie.

Przeprowadzka miała być po 15 października. Będzie 13 i 14. Będę w tym domu mieszkać jeszcze tylko 9 dni.

O, ścisk w dołku, jak fajnie.

Kategorie
Archiwalne Osobiste

To chyba boli.

[A/N: notka ma gorzki wydźwięk i zawiera jedno chyba brzydkie słowo na p.]

Jeden niewielki ruch palcami lewej ręki, w górę albo w dół. W wielu przypadkach na spokojnie, stojąc na czerwonym świetle. Jest czas, żeby to zrobić, nie wykonuje się gwałtownych manewrów. To idzie tak automatycznie jak zmiana biegu. Jedna mała wajcha, w górę albo w dół. Nawet często sama odskakuje.

A może to jakiś protest przeciwko zwiększaniu bezpieczeństwa na drodze? Bo przecież ja wiem, dokąd jadę. Czemu kierowca w samochodzie za mną lub obok musi to też wiedzieć? Stać mnie na blacharkę, jeśli ktoś we mnie wjedzie, to będzie jego wina, bo nie zachował odstępu. Czemu mam usprawniać ruch na skrzyżowaniu, czemu kierowca za mną miałby przejechać szybciej przez skrzyżowanie wiedząc, że ja skręcam w lewo, więc on może mnie ominąć z prawej i pojechać prosto?

Poważnie, czy używanie pieprzonego kierunkowskazu jest takie trudne?!