Kategorie
Archiwalne Osobiste

Są jeszcze uczciwi ludzie na tym świecie

Osoby lubiące bloga na Facebooku mogły przeczytać wpis o tym, jak to wykazałam się szczególną głupotą. Dzisiaj to rozwinę, zachęcając przy okazji tych, którzy jeszcze tego nie zrobili, do polubiania bloga (taka ramka pod zakładkami po lewej stronie), bo na fanpejdżu zamieszczam czasem treści, których nie ma tutaj, zaśmiecając Wam osie czasu ;). Jest to też wygodne dla osób, które mają FB i nie używają RSS.

Wczoraj zostawiłam portfel w centrum handlowym. Wcześniej poczyniłam dość spore zakupy, więc na sam koniec w nagrodę poszłam do barku i kupiłam sobie loda. Usiadłam przy stoliku, po jednej stronie położyłam płaszcz i portfel, po drugiej zakupy. Nawet pomyślałam o tym, żeby nie zostawić portfela, ale potem dobrałam się do gazety (nie wiedziałam, że fangirls mogą bez oporów pisać o swoich obsesjach do ogólnopolskich magazynów). Po zeżarciu loda wzięłam płaszcz i zakupy, powędrowałam do samochodu i pojechałam 25 kilometrów do domu, przekraczając dozwoloną prędkość.

Chwilę po moim dotarciu dzwoni telefon od mamy, że dano jej znać, że zostawiłam portfel i że ona po niego pojedzie.

Szybko domyśliłam się, skąd ktoś miał jej numer: na karcie Vitay z Orlenu miałam wpisany kontakt do niej w razie nagłych wypadków.

Cały czas zastanawiałam się tylko, czy w środku została kasa i karty. Mimo dużych zakupów wciąż miałam sporo gotówki, jakieś 140 zł, a jedna z kart była zbliżeniowa, więc ktoś mógł spokojnie pozbawić mnie kasy.

Kiedy mama dotarła wreszcie do domu, okazało się, że znalazcą była bardzo uczciwa kobieta.

Brakowało tylko znaleźnego, które dała mama. Wszystko inne było na swoich miejscach. Wszystko inne, czyli moje dokumenty, karty bankomatowe, gotówka i dowód rejestracyjny samochodu.

Zadzwoniłam potem do tej kobiety i podziękowałam. W sumie gdyby nie karta Vitay, pewnie bym się zorientowała, że coś jest nie tak dopiero dzisiaj i byłby problem, bo choć domyśliłabym się, gdzie portfel został, to jednak jego odzyskanie nie byłoby takie proste.

I jeszcze raz w tym miejscu publicznie dziękuję Uczciwej Pani z Małym Dzieckiem za uratowanie resztek mojego zdrowia psychicznego. 🙂

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Wku*w na listonosza

Mam krótkie, ale rzadko spotykane (w Polsce podobno jest ok. 230 osób z tym nazwiskiem) i ciężkie do napisania (zawsze literuję) nazwisko. Nie zmienia do faktu, że na mojej wiosze mieszka rodzina o nazwisku bardzo podobnym do mojego, różnica polega tylko na braku u nich jednego ogonka nad jakąś literą. Mieszkają oni na uboczu i mają średnio logicznie przypisany adres, przez co kilka lat temu bywały problemy: czasami przesyłki do nich trafiały do nas. Nie jesteśmy spokrewnieni i ogólnie w ogóle się nie kontaktujemy.

Ostatnio chyba nam zmienili listonosza, bo dziś po raz trzeci zdarzyło się, żeby przesyłka tamtych trafiła pod zły adres.

Za pierwszym razem po prostu zawiozłam koperty z powrotem na pocztę: w listonosza bawić się nie będę, bo mi za to nie płacą. Dzisiaj po pracy odwoziłam awizo, niech się w końcu nauczą. Wróciłam do domu i znalazłam kolejne cztery koperty do tamtej rodziny… ale z adresem zmienionym ręcznie na nasz.

I wtedy zaliczyłam wku*wa.

Oberwało się pani na najbliższej poczcie (zawsze obrywa się niewinnym). Dostałam numer do kierownika listonoszy w placówce nadrzędnej. Numer z całą historią przekażę Rodzicielowi i niech on dzwoni i opieprzy kogo trzeba.

Urząd państwowy, jego mać.

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Kanał

A dokładnie to dziura. W dziąśle. Na przedsionkowej (dopoliczkowej) ściance wyrostka zębodołowego (kostnego wygórowania w szczękach, w którym tkwią zęby). Prowadząca do zniszczonego zęba.

Autentyczny kanał średnicy 4-5 mm.

Rozumiem przetoki. Ząb martwy, nieleczony, stanowiący siedlisko bakterii. Bakterie niszczą kość przy wierzchołku korzenia zęba, tworzą ognisko ropne, które w bólach (pacjenta) przebija się na zewnątrz (przy dobrych wiatrach), czyli do przedsionka jamy ustnej. Wąski kanalik, prowadzący od zęba na dziąsło to właśnie przetoka. Jak jest czynna, czyli otwarta, ropka się z niej powoli sączy, a pacjenta nie boli. Jak się czasem zamyka, to pacjenta poboli, ale bez tragedii. Ogólnie ujawnia się jako mały pypeć na dziąśle (pisałam o tym kiedyś), z ujściem albo niewidocznym, albo mającym niecały milimetr średnicy.

Tym razem miałam rzeczywisty kanał. Pierwszy raz widziałam coś takiego. Przy odciąganiu policzka widać było, jak płat śluzówki odchodzi od kości. Można było nakładacz do środka włożyć i posłuchać trochę pacjentowych jęków. Nie, nie robiłam tego specjalnie.

Pacjent zaopatrzony w odpowiednie papierki, szczęśliwy z tego powodu, poleciał do chirurga stomatologicznego.

A ja się zastanawiam, ile czasu sobie hodował coś takiego i o ile wzrośnie mi doświadczenie (zwłaszcza chirurgiczne) przez pracę na pogotowiu stomatologicznym.

W środę być może rozmowa z może-przyszłym-szefem-nr-2. W firmie już się pochwaliłam. Poprosiłam, żeby nie mówili szefowi-nr-1.

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Nowa lista zakupów

Jak już ktoś odda kasę, którą mi wisi, to znowu zrobię wyskok do Euro i szaleństwo na Allegro.

przedłużka do kabla słuchawek albo słuchawki – jak już powiesiłam telewizor na ścianie (w sensie to raczej Rodziciel mi powiesił, zdjęć nie umieszczę), to dobrze by było częściej z niego korzystać, a przewód do posiadanych słuchawek mam jakoś tak 1,5 m za krótki. Te 6 metrów kabelka zalinkowanych słuchawek robi wrażenie (zaś komentarze o za długim kablu śmieszą, bo informacja o długości przewodu ZAWSZE znajduje się na opakowaniu). Ale mi chyba druga para niepotrzebna, więc raczej się ograniczę do przedłużacza.

– kijki do Nordic Walkingu. Rodzicielka ma. Ja mam jakieś 4 (w porywach do 14) kilogramy za dużo. Według mnie, bo ostatnio wagowo mieściłam się w normie. Ale przy kupowaniu spodni lekarskich podskoczyłam do góry z rozmiarówką. I wiosna idzie, i jest gdzie chodzić. A na dietę mam za słabą wolę.

Jutro chyba będę siedzieć cały dzień w pracy. Pojutrze też, ale na pewno. We środę wieczorem być może będzie mój chrzest bojowy w drugiej pracy. Zaczynam się zastanawiać, czy nie chodzić na basen w czwartki rano. A w piątek na pewno wieczorem będzie drugie podejście do drugiej pracy. W sobotę drugi kurs tego sezonu, tym razem teoretyczno-praktyczny.

Się zrobię, kurna, strasznie zajęta…

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Wieści z paliwowego placu boju

Orlen wczoraj znowu miał 95-tkę za 5,74, ale ponieważ w najbliższym dużym mieście benzyna była nawet droższa (ZAWSZE jest tańsza), to podejrzewam, że to tylko moment dobroci dla klientów.

Dzisiaj pierwszy z ośmiu kursów tej wiosny. I łojezu, ale mi się nie chce jechać… Więcej czasu spędzę w trasie niż na wykładzie…

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Znalazłam się w gronie szczęśliwców

wraz z Zuchem i wieloma innymi, świeżo upieczonymi przedsiębiorcami. Dziś otrzymałam pismo z warszawskiego Krajowego Rejestru Pracowników i Pracodawców z wezwaniem do zapłaty 115 zł w terminie do 16 marca. Nieprzekraczalnym, dodam.

Pismo, po komputerowym i dość chamskim, przyznacie, zamazaniu kluczowych dla mojej prywatności informacji, wygląda tak. Na dole urżnęłam ze skanu druczek do przelewu.

A ponieważ czytam Zucha, to zaśmiałam się wezwaniu w druk i teraz tylko myślę, co z tym zrobić: podrzeć czy pójść na policję.

Jak wielu innych, już świadomych adresatów tego pisma, zastanawiam się, ile osób dało się naciągnąć. Kilkudziesięciu naiwnych i czysty zysk idzie w tysiące. Jakiś miesiąc temu pewnie bym się zmartwiła, teraz mnie to śmieszy. Miesiąc temu byłam jeszcze roztrzęsiona zmianą statusu na rynku pracy i zapewne na tym korzysta wyłudzacz. Bo nie wszyscy przedsiębiorcy czytają Zucha czy docierają do informacji na ten temat. Nie wszyscy zatrudniają księgową, która martwi się przynajmniej połową Twoich zobowiązań. Nie wszyscy mają tak na dobrą sprawę szansę do spokojnego przemyślenia sprawy i sprawdzenia, że wymieniane ustawy nie istnieją albo traktują o czymś zupełnie innym, „Uchwała wew.” jest śmiechu warta pod względem mocy wykonawczej, zaś adres w nagłówku nie istnieje (i się podobno zmienia w zależności od druku).

Zatem przyszli przedsiębiorcy: beware!

Tak z innej beczki, dzisiaj miałam dzień pod znakiem filmów Marvela i niniejszym napalam się na „The Avengers” i przynajmniej jeden film z Jeremym Rennerem (powtórka „Mission” Impossible – Ghost Protocol” będzie tak swoją drogą). Nienienie, nie zmieniam idola. 😛

Co do zdjęcia RTG, to go nie odzyskałam, bo jak zażyczyłam sobie opis, tak opisujący pan doktor wziął fotkę do siebie do domu i już jej nie oddał. Za tydzień się upomnę. Wiem tyle, że mam coś w rodzaju obustronnego podwichnięcia żuchwy, bo głowy żuchwy przy rozwarciu nie zatrzymują się na szczycie guzka stawowego, tylko przeskakują jeszcze bardziej do przodu, co zresztą tłumaczy esowaty tor zamykania ust. W sumie mam tak, odkąd pamiętam, więc chociaż fotkę stawów zrobiłam sobie po raz pierwszy, to niczego nowego się nie dowiedziałam. Czemu bolało: nie wiem. Jak się to leczy: nie mam pojęcia (kłania się edukacja z tego tematu na studiach. Jaka edukacja?).

I koleżanka ze studiów znalazła mi drugą pracę. Prywatnie, na razie dwie godziny, ale może będzie więcej…

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Cyrograf

Wysłałam do NFZ wniosek o podpisanie umowy na wypisywanie recept refundowanych dla siebie i rodziny. Wniosek był niepełny, ale miła pani zadzwoniła i powiedziała, co powinnam dosłać. Dosłałam. Wróciła umowa w dwóch egzemplarzach, oba mam podpisać i odesłać.

Tyle, że jednym z punktów jest grożenie sankcjami finansowymi za nieprawidłowo wypełnioną receptę.

Czyli to, co po naciskach zlikwidowano z ustawy refundacyjnej, pojawiło się w indywidualnych umowach z NFZ.

Planowałam papier z podpisem odesłać do NFZ w zeszły ale jakoś nie mogę się zdecydować. Na stronie Izby Lekarskiej są zalecenia, by podobne umowy rozwiązywać. I nie wiem, co zrobić. Wystosować nowy papierek do naszego cudownego ubezpieczyciela z prośbą o wyjaśnienie, o co chodzi? Czy olać i nie odsyłać, bo i tak będę wszystkim wypisywać pełnopłatne recepty? Biedni, całe szczęście (póki co) nie jesteśmy, a jak rodzice chcą specjalistyczne piguły, to je sobie załatwiają od lekarzy prowadzących, refundowanych antybiotyków bez posiewu i tak podobno nie można wypisywać. Nawet nie wiem, jaki mam zakres możliwości wypisywania leków jako dentysta. Antykoncepcja z pieczątką dentysty i adnotacją „pro auctore” przejdzie w aptece?*

Co do naszej kondycji finansowej, koleżanka podpowiedziała udział w wypasionym kursie (6 intensywnie spędzonych weekendów w Kielcach, tematyka endodontyczno-protetyczna) za jedyne 13 000 zł. Waham się.

I benzyna znowu podrożała i będzie drożeć dalej. Dzisiaj zdradziłam Orlen na rzecz Shella, bo na tym drugim benzyna była 10 groszy tańsza na litrze (5,74 zamiast 5,84). A to podobno nie koniec podwyżek. Może mi ktoś powiedzieć, z czego mamy płacić? Za bogaci jesteśmy, żeby było nas stać na 50% podatków w cenie benzyny? Ja właściwie powinnam siedzieć cicho, bo jak zatankuję 25 litrów za 130 zł, to przejeżdżę na tym 400 kilometrów, ale co mają powiedzieć ci, którzy jeżdżą smokami palącymi 11-13 litrów/100 km?

Ogólnie bida i zgrzytanie zębów.

EDIT: * Ta antykoncepcja to tylko przykład. 😉

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Złośliwiec

Prawy staw skroniowo-żuchwowy po moim wczorajszym postanowieniu, że pójdę dziś po pracy na prześwietlenie, złośliwie przestał boleć.

Tak czy siak poszłam na fotkę.

Dla bezpieczeństwa własnego i trochę obciachowo poprosiłam o opis rezultatu, który z tej przyczyny odzyskam dopiero w środę i z dziką chęcią się nim z Wami podzielę ;).

A ponieważ skierowanie na fotkę wypisałam i podbiłam sobie sama, własną pieczątką i własnym nazwiskiem, okazało się ku mojemu zaskoczeniu, że pracownia RTG (do której zresztą tłumami wysyłałam kiedyś pacjentów, teraz wypisuję uniwersalne skierowania i mogą iść, gdzie chcą) jest bardzo miła dla przedstawicieli służby zdrowia.

Z tej okazji za chwilę sprawdzę poziom oleju w moim stalowym rumaku i umyję okna w pokoju.

Howgh!

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Żalę się stomatologicznie.

Moje trzaskające stawy skroniowo-żuchwowe z przeskakującymi krążkami stawowymi chyba zaczynają się sypać, bo po raz drugi w ciągu tygodnia napierdziela mnie prawy, szczególnie przy ruchach bocznych. Ech, czemu normy okluzji na studiach były takie bezsensowne, może bym coś z tego przedmiotu wyniosła na użytek własny i pacjentów…

Tak przy okazji, jest nowa reklama pasty Parodontax. Taka z pokazywaniem zdjęcia RTG. I zaznaczonym kółeczkiem objawem zapalenia przyzębia w postaci dołka w kości centralnie pośrodku między dwoma zębami, z wyraźnie zaznaczoną blaszką kostną.

OK, uwagi:
1. Fajnie, że pokazują, że zapalenie przyzębia jest widoczne na RTG (bo jest, w przeciwieństwie do zapalenia dziąseł).
2. Ale jak matulę kocham, takiego ubytku kości chyba nawet najbardziej doświadczeni dentyści nie widzieli.

Jak zobaczycie tę reklamę, dajcie znać, to może Wam bardziej wytłumaczę, czego się czepiam.

O ile nie zapomnę, bo telewizję oglądam rzadko, a reklamy z włączonym dźwiękiem to w ogóle od wielkiego dzwonu…

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Świętowanie

Wczoraj po pracy obchodziłam małe święto pięknej pogody (takie święto, które trzeba obchodzić na zewnątrz, w jakimś ładnym miejscu) i po skonsumowaniu pączka zignorowałam dramatycznie topniejącą kasę na koncie (ZUS, AC/NNW samochodu, obowiązkowo kasa na własny „fundusz wakacyjny” i już się przerażam, a jeszcze nawet podatku dochodowego nie zapłaciłam – swoją drogą, płatności w działalności gospodarczej to byłby dobry temat na kolejną notkę 😉 ) i kupiłam sobie parę kolczyków z wisiorkiem do kompletu. Muszę znowu zacząć nosić kolczyki. Przestałam, bo klasycznie udało mi się zgubić kilka sztuk i moje dziurki w uszach źle je znoszą.

A dzisiaj Dzień Kobiet. Ciekawe, czy szef coś wymyśli. Biedaczek zatrudnia praktycznie same baby.

Znowu mamy czwartek… Podejrzanie szybko to zleciało… Z drugiej strony miałam mało okazji do nudzenia się, bo pracowałam trochę dłużej.

A jutro weekend… Nadal nie mam CV i ciągle nie szukam drugiej pracy…