Kategorie
Archiwalne Praca

Znowu fajnie ;)

Potencjalnie ciężki dzień, ale nie było źle. Zaczęło się od sześcioletniego dziewczęcia (nie lubię leczyć dzieci), któremu przeszkadza mycie zębów (mleczaki w odpowiednim dla takiej sytuacji stanie). Dziecię uśmiechnięte wsiadło na fotel, dzielnie i bez piszczenia wytrzymało trochę wiercenia i założenie „lekarstwa”. Zeszło z fotela równie uśmiechnięte, na koniec wręczając mi maskotkę i naklejkę, jednocześnie obiecując, że zacznie myć zębiska. Żeby wszystkie dzieciaki takie były. Takie leczyć mogę całymi dniami.

Potem standardzik: jakieś „kanały” w trakcie, jakieś właśnie zaczęte przeze mnie, po drodze fachowa prezentacja przez mojego szefa odbudowy zęba na wkładzie z włókna szklanego, na koniec ulubiony ubytek dentystów i można było pryskać do domciu.

Kolejka pacjentów na NFZ mi rośnie, ale nie wiem, czy będę miała coś do roboty jutro.

Alergię na ręce wywaliło mi z całą siłą. Kurna. Żeby było śmieszniej, najgorzej mój łapsztyl wygląda na nasadzie kciuka, tam, gdzie rękawiczka dotyka skóry nieco słabiej. Ogólnie fajowo jest.

Dzisiaj jestem mniej zmęczona, niż w poniedziałek (wtedy padałam na nos), ale to pewnie przez to, że na koniec nie musiałam usuwać wielkiego amalgamatu…

Kategorie
Archiwalne Praca

Dalej jest fajnie

I nie piszę tego dlatego, że nie wiadomo, kto to czyta i może już zostałam zidentyfikowana, więc boję się, że mnie nie będą chcieli zatrzymać po stażu (chciałabym), tylko naprawdę

jest fajnie.

Nie wiedziałam, że praca może wprowadzać w dobry nastrój. Wróciłam ze swoich 4 godzin doktorzenia wesoła niczym skowronek. Może przyczynił się do tego ostatni pacjent: ulubiony ubytek dentystów (próchnica średnia na powierzchni żującej w dolnym trzonowcu 😉 ), pacjent niepodskakujący (zaproponowałam znieczulenie! Nie chciał!), 25 minut i było zrobione. UWIELBIAM.

Pewnie z czasem ta radość mi przejdzie. Na razie porównuję tryb pracy z tym uczelnianym, kiedy nawet taki powyższy ubytek zająłby jakąś godzinę. Tutaj bardzo dużo przyspiesza asysta i to, że wszystko, co najpilniej potrzebne (znaczy głównie wiertła) leży na lub w asystorze (szafce koło fotela).

Ciekawe tylko, co będzie jutro. Podobno mam pracować „prywatnie”, ale do tego trzeba mieć swoich pacjentów, a tych na razie niet. Dzisiaj też był mały ruch, a robiłam na NFZ.

Więc jak ktoś ze znajomych ma kilka ząbków do leczenia i im pasuje wpaść do przychodni między 9 a 12, to dajta znać emailem. 😉

Kategorie
Archiwalne Praca

Było fajnie

Oficjalny, pierwszy dzień w pracy, 6 godzin. Nie wiem, ilu pacjentów przyjęłam i w sumie wolę nie wiedzieć ;). I tak pewnie nie ma to znaczenia, bo wszystko leci na konto mojego szefa. Grunt, że warunki pracy bardzo fajne.

Pracuję w sumie samodzielnie. Asysta dzielnie pomaga i nie marudzi. Jak trzeba, wołam szefa na konsultację, szef pomoże. Ogólnie robię, co trzeba. Sprzęt może nie najnowszy, ale działa. Atmosfera jest OK. Grafik też mało wymagający, w sumie 23 godziny tygodniowo. Nie wiem, czy się zwiększy, pewnie wszystko rozstrzygnie się w przyszłym miesiącu.

Ogólnie na razie mi się podoba. Oby tak pozostało.

Przypadków szczególnie ciekawych niet. 😉

PS.: W nagrodę za ciężką pracę wylazła mi alergia na jednej ręce. Śliiicznie. Całe szczęście, wysypka dopiero się rozwija. Kiedyś miałam po prostu czerwone plamy niemal od razu…

Kategorie
Archiwalne Praca

Tyle mi się nazbierało

notek naukowych, że nie wiem, od czego zacząć.

Może jutro zacznę od szkolenia BHP ;). Fartuszek kupiony, dwie różne opinie o moim szefie zebrane, paliwo w baku się kończy, umowy ani grafiku nadal nie mam, chyba jutro będzie gorączkowe szukanie miejsca, w którym wyrobią mi pieczątkę.

Pie-czą-tkę. Własną, pierwszą pieczątkę.

<imię i nazwisko>
lekarz dentysta
<numer PWZ>

Kiedy to do mnie dotrze, że ja naprawdę skończyłam studia i naprawdę jestem lekarzem?

Pewnie jak coś po raz pierwszy pieprznie i będę miała poważny problem do rozwiązania.

Idę spać… Choć chyba dzisiaj nie zasnę…