Oficjalny, pierwszy dzień w pracy, 6 godzin. Nie wiem, ilu pacjentów przyjęłam i w sumie wolę nie wiedzieć ;). I tak pewnie nie ma to znaczenia, bo wszystko leci na konto mojego szefa. Grunt, że warunki pracy bardzo fajne.
Pracuję w sumie samodzielnie. Asysta dzielnie pomaga i nie marudzi. Jak trzeba, wołam szefa na konsultację, szef pomoże. Ogólnie robię, co trzeba. Sprzęt może nie najnowszy, ale działa. Atmosfera jest OK. Grafik też mało wymagający, w sumie 23 godziny tygodniowo. Nie wiem, czy się zwiększy, pewnie wszystko rozstrzygnie się w przyszłym miesiącu.
Ogólnie na razie mi się podoba. Oby tak pozostało.
Przypadków szczególnie ciekawych niet. 😉
PS.: W nagrodę za ciężką pracę wylazła mi alergia na jednej ręce. Śliiicznie. Całe szczęście, wysypka dopiero się rozwija. Kiedyś miałam po prostu czerwone plamy niemal od razu…