Z planu oszczędnościowego nici, a laptop do szału dalej doprowadza. To, co wypracuję sobie w domu dodatkowo, pewnie w grudniu pójdzie na prezenty. W styczniu ubezpieczenia samochodu i przegląd techniczny. W lutym pewnie znowu coś wyskoczy i tak do końca stażu. Ogólnie koniec z wyjazdami gdziekolwiek. Nawet nie wiem, gdzie spędzę Sylwestra. Jak źle pójdzie, to w domu, sama. Albo z kumplem, znowu będziemy filmy oglądać. Bo nie będzie mnie stać na nic innego. Jak pójdzie dobrze, to ze znajomymi w Warszawie, zawieziona tamże przez rodziców.
Ludź chce sobie film obejrzeć, a nie może, bo w 7-letnim komputerze tkwi wyjątkowo niekumaty napęd DVD, któremu sił starczyło na 20 minut seansu. A nie można nawet go zamienić na napęd zewnętrzny, bo przy gniazdach USB 1.1 (nowoczesne komputery zawierają USB 3.0, nieco starsze 2.0, które były już całkiem szybkie i sprawne) nie działałby odpowiednio. Ogólnie frustracja i zgrzytanie zębów.
A dokładniej to szlag mnie trafia, ale co poradzić.