Dentysta nie jest najulubieńszą osobą w społeczeństwie.
Przynajmniej nie w naszym, w dużym stopniu cierpiącym na syndrom dentystki z podstawówki, co to rwała mleczaki bez znieczulenia, krzyczała i wyciągała dzieci z lekcji celem dokonywania tortur.
Tak mi się dzisiaj pomyślało, kiedy załatwiałam sprawę w banku. Sprawa się nieco przedłużała, ale wszystkich zainteresowanych moją osobą informowałam z uśmiechem, że mam czas. Najpierw obsługiwała mnie miła pani, potem przejął mnie na chwilę miły pan o równie miłym głosie. Coś tam wpisywał do systemu i celem zabicia ciszy zapytał mnie, czym się zajmuję.
– Jestem dentystką – odparłam nieśmiało, wiedząc, jaka będzie reakcja.
– Jak miiiiło… – usłyszałam w odpowiedzi. Nie patrzyłam panu w oczy, więc nie wiem, czy próbował przestać pokazywać zęby w uśmiechu (nie wiem, jakie miał zęby). Jak w końcu na niego zerknęłam, wyglądał na nieco przestraszonego, mimo mojego wcześniejszego spokojnego podejścia do ich problemów technicznych. Więc to nie mnie się bał. Tylko zawodu, jaki uprawiam.
Więc, niestety, studenci stomatologii. Pacjenci mogą was lubić, możecie być mili, możecie nie komentować uzębienia osób spotykanych na ulicy, możecie w miarę cierpliwie odpowiadać na wszelkie pytania („a bo ja mam taką sprawę…”), ale tak czy siak Syndrom Dentystki z Podstawówki was prędzej czy później dopadnie. I niewiele będziecie w stanie na to poradzić.
4 odpowiedzi na “Smutna prawda”
Coś w tym jest…
Chyba że pacjent też ze stomy. 😉
No tak 🙂
Na szczęście jest trochę zawodów, które się gorzej kojarzą 🙂 Tak źle nie ma. Jest sporo pacjentów, którzy dbają o zęby i na fotel siadają głównie do kontroli, więc nie wiedzą co to dźwięk borowania, a dentysta kojarzy im się raczej dobrze, a przynajmniej mam taką nadzieję.