Pewnie mają tak tylko ci, którzy może nie popadli jeszcze w zawodową rutynę. Albo nie mogą uwierzyć, że stali się tym, kim są.
Kiedy ktoś pisze o wizycie u dentysty jako o elemencie codzienności (owszem, chodzi się niechętnie, ale trudno, takie życie), mam jakieś takie dziwne uczucie wewnątrz.
Idzie do dentysty. Mojego kolegi po fachu.
To takie dziwne wrażenie, że stałam się elementem czyjejś codzienności. Może to duma? Ktoś w poniedziałek powie, że był u (fajnego?) dentysty i będzie miał na myśli mnie.
Może w końcu rzeczywiście czas uwierzyć.
I zacząć zbierać kasę na konferencje i kursy. 😉