W październiku po raz pierwszy od 9 miesięcy nie przelewałam kasy za ratę za komputer. Ponad 250 zł zostało na koncie – z czego stówka poleciała na oszczędnościowe.
W przyszłym miesiącu spłacę ostatnią ratę kredytu rodzicielskiego na samochód. Który nadal nie będzie oficjalnie mój. 😉
I coś mi za dobrze od tego nadmiaru kasy, bo wczoraj podczas siedzenia z Kimś na twardej kanapie w moim pokoju stwierdziłam, że miejsce nad biurkiem, gdzie w tej chwili wisi tablica korkowa z setką notatek, świetnie by się nadawało na płaski telewizor. Akurat wychodzi na wprost kanapy. Musiałabym przesunąć jedną szafkę i biurko, przewiesić gdzieś tablicę i byłoby świetne miejsce.
Telewizory 40-calowe można w jednym ze sklepów z RTV dostać za 1700-2300 zł.
Jednak biorąc pod uwagę, że kredyt dają tym, którzy mają umowę o pracę od trzech miesięcy (a ja w tej chwili nie mam żadnej), to kolejne ratalne zakupy byłyby najwcześniej w styczniu. Do tego czasu albo zaoszczędzę odpowiednią kwotę (jako żem trochę niechętna kolejnemu kombinowaniu, a w dodatku jestem dusigroszem, co to udaje, że nigdy nie ma kasy, choć w porównaniu z innymi wychodzi, że wręcz przeciwnie), albo mi przejdzie.
Ogólnie mam chyba za dużo czasu na myślenie. Trzeba szukać drugiej pracy albo co…