W tym tygodniu trzy razy w łapie zamiast wiertarki dzierżyłam skalpel.
Przy temperaturze ok. 30 stopni wszelkie zgniłki w ustach uwielbiają się odzywać, darząc posiadacza piękną opuchlizną i powodem do mojej skrytej radości, bo bywam rzeźnikiem z powołania.
Nie no, żartuję. Nigdy nie cieszę się z cudzego cierpienia.
Taka frekwencja ropni podśluzówkowych zdarza się bardzo rzadko, zimą praktycznie wcale.
Zatem dla własnego zdrowia, jeśli macie jakieś korzonki w ustach, o których Wasz dentysta od dawna mówił, że trzeba usunąć, to to zróbcie zanim zamienicie się wizualnie w chomika i będzie bolaaałooo.
Słucham sobie prognozy pogody w radiu i wyciągam ironiczny wniosek: jak tutaj nie pada, to jest chłodno, a ludzie z reszty kraju narzekają na upały. Teraz tutaj jest gorąco, ale cały dzień pada. Jutro tylko tutaj ma nie padać, ale ma być najzimniej w kraju. Ogólnie sprawiedliwości w życiu niet, a wszyscy biedni warszawiacy walący jak jeden mąż w piątek po południu w kierunku Władysławowa i Helu mogą mieć za swoje za robienie korka za 3miastem.
Jednak bywam perfidna.