Mam bolesną skłonność do zapominania o tym fakcie. Przyczyną zapominalstwa jest przeprowadzona jakiś czas temu zmiana grafiku: kiedyś siedziałam w pracy całą środę, teraz jest to wtorek (i tak raczej pozostanie). Zatem często mi się wydaje, że mimo wtorku jest środa i stąd też dziwny i dość oczywisty dla postronnych tytuł notki. Większe jaja będą w przyszłym tygodniu, bo będę siedzieć w pracy cały (8-19) poniedziałek I wtorek. Trzeba zacząć się przyzwyczajać, a nie, że pracuję 25 godzin tygodniowo i zarabiam więcej, niż wynosi średnia krajowa.
Swój numer REGON poznałam już w sobotę rano, sprawdzając zawartość odpowiedniej strony www. Z tej okazji wczoraj udało mi się podpisać umowę na ubezpieczenie OC z miłym panem z PZU. Poczuwszy się jak przedsiębiorca, w dniu dzisiejszym po raz pierwszy od studiów kupiłam sobie terminarz. Taki tyci, żeby nie zajmował dużo miejsca w torebce. Z założeniem telefonu muszę zaczekać do lutego. Jutro wręczę szefowi karteczkę z danymi mojej „firmy” i będę czekać na umowę. Oby tylko do 13-14-tej, bo potem a) jadę do Izby Lekarskiej zarejestrować swoją praktykę i b) szefa zobaczę dopiero w drugim tygodniu lutego. Jeszcze muszę dopisać się jako współwłaściciel samochodu, wyrobić firmową pieczątkę i wyżebrać recepty z NFZ (co powinnam była zrobić już w październiku, ale nie wiedziałam – i zresztą nadal nie wiem – jak się za to zabrać), resztą problemów zajmie się księgowa.
Poza tym mam toksyczną fazę na pisanie po angielsku (kto poszuka, ten mnie znajdzie ), przy okazji uprawiam fangirling, co stanowi razem bardzo poważny powód spadku aktywności tutaj.
Trzymta się ciepło, Czytelnicy. Zima podobno idzie.