Kiedyś bardzo interesowałam się astronomią. Tak bardzo, że dzisiaj potrafię rozpoznać może trzy czy cztery gwiazdozbiory (z tradycyjnie wyznaczonych 88). Zainteresowanie obejmowało wyłącznie kwestie wizualne: astronomiczna część fizyki w szkole okazała się zupełnie niesatysfakcjonująca.
Tak czy siak, w listopadzie i grudniu miały być na niebie widoczne dwie komety: ISON i Lovejoy. Kometa fajna rzecz, miło byłoby popatrzeć i przypomnieć sobie o dawnej pasji. Jedna miała świecić w okolicach Wielkiego Wozu (jednego z gwiazdozbiorów, które jestem w stanie rozpoznać).
No i rok się kończy i jest problem.
Obie komety rozpieprzyły się o Słońce.
I tyle w temacie obserwacji.
PS. Wysłano z tabletu. Tego na korbkę.