Kategorie
Archiwalne Osobiste

Żyję.

Piotr wprawdzie wczoraj wywiózł mnie do lasu, ale nie zrobił tego, co w wyobrażeniach osoba poznana przez internet robi zazwyczaj (ach te brudne myśli). Jutro po trzecim podejściu do Centrum Nauki Kopernik śmignę ciapiągiem do domciu i jak dobrze pójdzie, będę w nim ok. 22. Jak mi pary starczy, to może napiszę kilka notek że zdjęciami, ale nic nie obiecuję.

Muszę kolację zjeść. Do przeczytania jutro z pociągu albo pojutrze już z domciu, jeśli znajdę chwilę i siły na pisanie między nadrabianiem zaległości na Demotach i kwejku ;).

Kategorie
Archiwalne Osobiste

To by było na tyle…

… jeśli chodzi o Kraków. Może na kilka lat mi ten tydzień wystarczy ;). Teraz do środy bieganie po Warszawie, tym razem w towarzystwie Piotra, mojego pierwszego blogowego znajomego, poznanego na żywo.

W pociągu jest gorąco, cudem znalazłam miejsce siedzące. Przed 15 będę w stolicy. Jeśli dożyję…

Przygotowałam 3 pocztówki do wysłania. Nawet mam naklejone znaczki. Tyle że wyślę je z Warszawy, bo zapomniałam wrzucić je do skrzynki ;).

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Śmieci

W Krakowie wynajmuję pokój od starego znajomego (syna „przyjaciół rodziny”, między mną a nim nie ma nic – nie widziałam go od kilku lat – ale nasi rodzice się przyjaźnią). Mieszkanie jest studenckie. W kwestii jedzenia każdy (jest tu jeszcze czterech mieszkańców) rządzi się sam. Problem jest z pomywaniem: naczynia zalegają w zlewie, i z wynoszeniem śmieci. Tak to przynajmniej wyglądało. Przez jakieś 3-4 dni w korytarzu stały dwa pełne worki i pudełko po pizzy, czekające, aż kogoś ruszy sumienie. Ja udaję bezduszną, w końcu występuję tylko gościnnie, ale dziś w końcu wyniosłam jeden worek wychodząc na kolejny spacer. Po powrocie nie było już drugiego worka i pudełka. Znaczy chyba spełniłam przypisaną mi rolę i ktoś się ulitował nad pozostałymi śmieciami…

Jutro wyprowadzka.

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Ostatni pełny dzień…

Jutro przed południem wsiadam do pociągu do Warszawy. Ale dziś chcę jeszcze wejść na Wieżę Mariacką i zaliczyć kawę w Singerze. Mówicie, że to tuż obok Kolorów? 😉

Sprawdziłam stan konta i boję się teraz wchodzić do galerii handlowych.

Pogoda jest śliczna, trzeci dzień paraduję w spodniach do kolan i sandałach. Troszkę też opaliłam sobie ręce. Na twarz niestety muszę mocno uważać. Kremik z filtrem 50 SPF i nie ma innej rady.

W sumie fajnie chodzi się spać koło północy i wstaje o 10. Czy będzie mi smutno przy jutrzejszym wyjeździe? Pewnie tak. Ale ten etap urlopu póki co jest bardzo udany i mimo tego, iż nadal siedzę w mieszkaniu, nie mam wrażenia, że marnowałam czas.

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Nad do tej pory pogrążoną w chmurach…

… krakowską krainą w końcu zaświeciło słońce. Dzielna wysłanniczka Północy w dniu dzisiejszym ma zamiar wspinać się na góry i schodzić w doliny. Wie, że misja jest trudna i ciężki będzie powrót do bazy, ale podchodzi do życia z optymizmem… W sensie dziś spróbuję zaliczyć Kopiec Kościuszki i Zakrzówek. ;))

Na FB naprawdę więcej się dzieje 😉

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Chyba jednak…

… będziecie skazani na paskudne notki, za których sprzątanie wezmę się po powrocie z urlopu. W sensie robienie akapitów, wklejanie zdjęć itp. Facebook odmawia posłuszeństwa.

Co do urlopu, żałuję, że nie mam krokomierza. Wtorek w Oświęcimiu i dzisiejszy spacerek z Cichego Kącika na Kopiec Kościuszki i stamtąd piechotą na Zakrzówek (i oczywiście potem powrót na Kleparz, gdzie mieszkam) chyba zwiększyły mi przebieg ;). Jutro jazda do Jaworzna na zlocik paru osób z forum, na którym się udzielam ze względną intensywnością. Nie mam jeszcze planów na sobotę. Może sobie znowu gdzieś pojadę, choć z kasą jest gorzej, niż być miało :(.

To chyba tyle na teraz. Nie tęsknijcie zbyt intensywnie i nie wstydźcie się komentować 😉

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Celem zdobycia…

… najświeższych informacji z życia k. na urlopie, polecam wybrać się na facebookowy profil bloga (nie będzie mi się chciało pisać dużych notek tutaj). Można to uczynić poprzez kliknięcie w napis The K-Files nad listą fanów po lewej stronie, bądź też wstukać w pasek adresu przeglądarki http://facebook.com/TheKFiles. Chyba, nie pamiętam dokładnie.

Ze swojego ukochanego telefonu pozdrawiam ja 😉

Kategorie
Archiwalne Bez kategorii

Przerwa urlopowa

Prawdopodobnie. Znając siebie nie zdziwiłabym się, gdyby mnie wzięło na pisanie notki też jutro. Być może będę też pisać nocie emailem podczas wyjazdowej części urlopu: komputer zostaje w domu, ale bardzo lubię swój telefon i mam zamiar z niego korzystać. Nocie tak wysłane będą wyglądały paskudnie (testowałam, nie można robić akapitów), ale może nie poobgryzacie sobie paznokci z nerwów, cóż też się ze mną dzieje.

Powracając do wtorkowego stwierdzenia, że przy leczeniu znajomych zawsze coś się rypnie: tym razem się nie rypnęło, co mnie niezmiernie cieszy. Pewnie z biegiem czasu nauczę się lepiej reagować na wieść o jakimś powikłaniu i rozróżniać takie, których dałoby się uniknąć od takich, na które nie miałam wpływu. Wtorkowe nerwy były w sumie niezależne ode mnie, ale dobrze, że skończyło się na niczym.

Model z zębami wzięłam i zdążyłam go nawet troszkę oszlifować. Oczywiście na żywym pacjencie będzie to wyglądało nieco inaczej, ale ogólnie wychodzi na to, że to kurna ciężka robota jest. Autentycznie, na studiach tego nie robiłam. A chciałabym wszelkie tego typu sprawy „zaliczyć” na stażu, bo potem nie będzie tłumaczenia, że nie umiem.

Czekam na wypłatę. I „motywator”. Jutro wieczorem wyjazd. Zaczęłam się pakować.

Nocia pisana w ratach, bo po powrocie z pracy mózg mi się wyłączył. Teraz też najwyraźniej działa na połowie obrotów…

Dobranoc.

Kategorie
Archiwalne Bez kategorii

Wiadomość z ostatniej chwili

Leczenie znajomych SUCKS STOP Zawsze coś się rypnie STOP Najgorzej PRZECINEK jak się zapowiada powikłanie trwające kilka miesięcy STOP Wymyśliłam sobie zajęcie na bezpacjentowe godziny STOP Wezmę do pracy stary gipsowy model z zatopionymi w nim PRZECINEK ludzkimi zębami STOP NAWIAS kto ma za lub przed sobą drugi rok studiów stomatologicznych PRZECINEK to powinien wiedzieć PRZECINEK na czym to polega NAWIAS STOP I będę ćwiczyć szlifowanie zębów pod protezy STOP Do wyjazdu trzy dni STOP Jeszcze nie zaczęłam się pakować STOP GPS z Dworca Głównego do mojego lokum już nastawiony STOP I plan na jeden dzień też się coraz bardziej klaruje STOP I żeby nie było PRZECINEK że się podniecam tylko Krakowem PRZECINEK następujące po nim trzy dni w Warszawie też się bardzo pozytywnie zapowiadają STOP Daj nam Boże pogodę PRZECINEK a możemy rządzić miastem DWUKROPEK NAWIAS

KROPKA

PS.: Skoro taki format tekstu jest ciężkoprzeczytalny, raczej nie będę powtarzać tego eksperymentu. Ale ponieważ to mój blog, to piszę na nim to, na co mam ochotę i w sposób, na jaki w danej chwili mam nastrój. Żeby nie było wątpliwości, o. Statystyki swoje, moja grafomania swoje. 😉

Kategorie
Archiwalne Bez kategorii

Wyjdę na wredną

Mam takiego jednego pacjenta. Pacjent kiedyś przyznał się do niegdysiejszych związków ze służbą zdrowia. Ogólnie wszystko sympatycznie, tylko zadaje niewygodną ilość profesjonalnych pytań. Oczywiście odpowiadam w ramach swojej przestarzałej wiedzy (uczymy się z podręczników, w których materiał ma dobre kilka(naście/dziesiąt) lat) i znikomego doświadczenia. Pacjent mnie łapie za słówka i świetnie wyczuwa wszelkie ślady niepewności. Fakt, dzisiaj na nim zarobiłam trochę kasy, ale na wyjście wpisałam do karty wszelkie ostrzeżenia o możliwych komplikacjach i kazałam mu podpisać.

W ogóle bywam wredna. Raz wcisnęła się do mnie ciocia znajomego znajomej, z prośbą o wykonanie dużej odbudowy tu i teraz. Pacjentki nie bolało, tylko przeszkadzało. Na poczekalni zalegający tłum. Włączyłam wredotę polaną melasą i kazałam się zapisać na wizytę (poszłam o tyle na rękę, że ją wpisałam w normalne miejsce w grafiku, zamiast kazać jej dzwonić na rejestrację ogólną), tłumacząc się brakiem czasu, którego naprawdę nie miałam. Oczywiście tłumaczenie musiałam powtórzyć ze trzy razy, zanim pacjentka nie odpuściła.

Z drugiej strony dzisiaj wykończyłam dwa leczenia kanałowe mleczaków, z założeniem plomby włącznie. I święty spokój.

Ponadto dzisiaj testowałam nawigację GPS w komórce. Ściągnęłam sobie taką, że nie muszę mieć włączonego transferu danych (WAP), żeby mapy działały. Po nieudanych testach w piątek (zamiast wg nawigacji jechałam na pamięć zgodnie z tym, co wcześniej widziałam na Mapach Google i prawie udało mi się zabłądzić, bo telefon w ogóle nie złapał sygnału z satelity) trochę z nią wczoraj walczyłam, aż w końcu przekonałam się, że żeby telefon złapał sygnał GPS, muszę wystawić rękę za okno ;). Dzisiejsze testy w samochodzie wyszły śpiewająco, choć na wszystkich sprawdzanych odcinkach (dom – praca, praca – miasto, miasto – dom) jechałam niezgodnie z tym, co mi pani proponowała (mam swoje upatrzone, pod kilkoma względami lepsze trasy). Ale szybko się domyślała, o co mi chodzi, więc ogólnie wynik jest niezły. Tylko porządnego uchwytu nie mam. Mam mniej porządny, ale przyklejany do deski rozdzielczej, więc trochę z boku (wolałabym taki z przyssawką do szyby) i „łapka” trzymająca telefon naciska na przycisk do robienia zdjęć, więc mi się fotki cykały na wybojach. 😉

A GPS mi się w Krakowie przyda. Jest tryb spacerowy, więc może się przysłużyć podczas wędrówek na nóżkach.

Tak jeszcze z wiadomości dzisiejszych, korzystając z konieczności wykupienia Strasznych Leków zaopatrzyłam się w rzeczy, których mi ostatnio bardzo brakowało: szampon do włosów suchych, Nutella (do gofrów) i soczek malinowy (do piwa). Ogólnie pełna szczęśliwość.

Wyjazd za 4 dni.

Squee! 😀