Kategorie
Archiwalne Osobiste

Konsekwentnie

Chodzę na basen. Po wykupieniu karnetu do godzinki w piątek doszła godzinka we wtorek. To lubię i tego się trzymam. Nawet zaczęłam próbować pływać żabką, a z początkowego stylu pseudożabkowo-topielczego można wykreślić topielczy człon. Choć nadal nie wymachuję rękami podczas i nie umiem stawać na nogi po pływaniu na plecach. Będę musiała jeszcze raz wyciągnąć Rodzeństwo ;).
Zawsze sobie obiecuję, że będę chodzić na basen wcześniej, jak o 15-16, bo wtedy akurat robi się tłok. Piątki mam na razie zupełnie wolne, więc mogłabym chodzić nawet rano.
Ale nie. I tak zawsze ostatecznie ląduję na pływalni po 15, chociaż wcześniej nie robiłam nic pilnego.
Tyle dobrze, że na razie nie nadrobiłam utraconych kalorii czekoladą, tylko zeżarłam dwie gruszki. Pewnie wyszło na to samo.

Tak samo planowany na dziś Dzień Ogarniania Syfu w Pokoju ograniczył się do wyniesienia śmieci i odkurzenia. Biurko ma jeszcze jakieś szanse.

Chciałam przejrzeć Allegro, sprawdzić, czy mam jakiekolwiek szanse na sprzedanie rozmontowanego w weekend starego komputera, ale też wolę siedzieć na Facebooku i martwić się, że przesadziłam z odpowiedziami na Pytania i ktoś przestanie mnie z tego powodu czytać. Nie, żebym miała coś szczególnie ciekawego do napisania.

Jestem bardzo konsekwentna w nierobieniu pożytecznych rzeczy, których zrobienie sobie zaplanowałam.

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Za dobrze mi.

W październiku po raz pierwszy od 9 miesięcy nie przelewałam kasy za ratę za komputer. Ponad 250 zł zostało na koncie – z czego stówka poleciała na oszczędnościowe.

W przyszłym miesiącu spłacę ostatnią ratę kredytu rodzicielskiego na samochód. Który nadal nie będzie oficjalnie mój. 😉

I coś mi za dobrze od tego nadmiaru kasy, bo wczoraj podczas siedzenia z Kimś na twardej kanapie w moim pokoju stwierdziłam, że miejsce nad biurkiem, gdzie w tej chwili wisi tablica korkowa z setką notatek, świetnie by się nadawało na płaski telewizor. Akurat wychodzi na wprost kanapy. Musiałabym przesunąć jedną szafkę i biurko, przewiesić gdzieś tablicę i byłoby świetne miejsce.

Telewizory 40-calowe można w jednym ze sklepów z RTV dostać za 1700-2300 zł.

Jednak biorąc pod uwagę, że kredyt dają tym, którzy mają umowę o pracę od trzech miesięcy (a ja w tej chwili nie mam żadnej), to kolejne ratalne zakupy byłyby najwcześniej w styczniu. Do tego czasu albo zaoszczędzę odpowiednią kwotę (jako żem trochę niechętna kolejnemu kombinowaniu, a w dodatku jestem dusigroszem, co to udaje, że nigdy nie ma kasy, choć w porównaniu z innymi wychodzi, że wręcz przeciwnie), albo mi przejdzie.

Ogólnie mam chyba za dużo czasu na myślenie. Trzeba szukać drugiej pracy albo co…

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Specyficzne uczucie

Pewnie mają tak tylko ci, którzy może nie popadli jeszcze w zawodową rutynę. Albo nie mogą uwierzyć, że stali się tym, kim są.

Kiedy ktoś pisze o wizycie u dentysty jako o elemencie codzienności (owszem, chodzi się niechętnie, ale trudno, takie życie), mam jakieś takie dziwne uczucie wewnątrz.

Idzie do dentysty. Mojego kolegi po fachu.

To takie dziwne wrażenie, że stałam się elementem czyjejś codzienności. Może to duma? Ktoś w poniedziałek powie, że był u (fajnego?) dentysty i będzie miał na myśli mnie.

Może w końcu rzeczywiście czas uwierzyć.

I zacząć zbierać kasę na konferencje i kursy. 😉

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Jaki w tym sens?

Jako kierowca nie znoszę, kiedy podczas jazdy z prędkością 80-90 km/h ktoś „siedzi mi na ogonie”.

Długi odcinek mojej trasy do pracy to droga krajowa, z ograniczeniem 90-70 km/h i podwójną linią między pasami ruchu. Ludzie jeżdżą tamtędy bez większych szaleństw, ale też bez blokowania – zawalidrogi zazwyczaj przylegają do szerokiego pobocza i jakoś się jedzie. Osobiście jeżdżę dość dynamicznie i nie boję się „średnich prędkości” (spokojnie i bez stresu wyciągam tam 80-90 km/h), więc korka nie powoduję. Czasami jednak zdarzy się, że ktoś w mocniejszym samochodzie trzyma się mojego tyłu w odległości jakichś 2-3 metrów i to mnie strasznie wkurza. A co, jak ktoś wyleci mi na drogę i będę musiała gwałtownie zahamować? Na kogo spadnie wina za szkody? Pomijając fakt, że nawet, jeśli nie na mnie, to naprawa i wyciąganie kasy z ubezpieczalni to zawracanie głowy.

Dzisiaj widziałam inny przykład bezsensowności siedzenia na ogonie. Samochód przede mną. Ja trzymałam się w bezpiecznej odległości, wóz terenowy trzymał się blisko samochodu przed nim. Co chwilę widziałam u niego zapalanie się świateł hamowania, podczas gdy ja, cały czas jadąca w tej samej odległości od niego, nie nacisnęłam hamulca ani razu.

Jaki w tym sens?

PS.: Podobnie jaki jest sens zamieszczania reklam na blogu, skoro i tak nikt w nie nie klika? 😉

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Przełącznik zmienił położenie.

Jeszcze niedawno (w okresie LDEPowym głównie) potrafiłam siedzieć przy kompie do północy. Ostatnie dwie godziny spędzałam właściwie już w łóżku – kupiłam sobie specjalny stolik pod laptopa, więc mogłam śmigać. Czytałam fanfiction, siedziałam na czacie znajomego forum. Z powodu przesiadywania przed ekranem do łazienki chodziłam jako ostatnia, po 22. Jedyną większą aktywnością fizyczną była cotygodniowa godzinka na basenie.

Jakoś mi się tego „komputerowania” odechciało.

Tak zupełnie nagle. Coś się zaczęło dziać już po LDEPie. Czat stracił na atrakcyjności, folder w Firefoksie zatytułowany „Fiki do przeczytania” tylko obrasta w linki, z którymi nic się potem nie dzieje. Powróciłam do mojej „Księgi wszystkich dokonań Sherlocka Holmesa” – jednej z czterech książek, która patrzy na mnie smutną okładką i prosi o przeczytanie. Został mi jeszcze jeden zbiór i mogę się wziąć za pożyczonego od Kogoś „Wrońca” Dukaja. Przedwczoraj przeprosiłam się z domową siłownią i zaczęłam ćwiczyć na Orbitreku – na razie niewiele, po 5 minut rozgrzewki i potem szybko do zmęczenia. Czasy tej drugiej części ćwiczeń imponujące nie są, bo za pierwszym razem było 3,5 minuty z jedną, trzysekundową przerwą, wczoraj były 4 z dwiema przerwami. Zakwasów po tym nie ma, ale czuję, że uda pracują. Dobrze, na pracy ud mi najbardziej zależy.

Czy ta zmiana na pewno była po LDEPie i uwolnieniu się od jednego, dużego obowiązku? Czy to raczej po „zmianie statusu związku” endorfiny po kryjomu robią swoje? Zwłaszcza, że z tą zmianą coraz lepiej i swobodniej się czuję?

Hmmm. To drugie wyjaśnienie bardzo mi odpowiada. 🙂

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Wyniki sondy

tutaj.

Przepraszam obie pogryzione osoby. Mam nadzieję, że szczepionka zrobiła swoje.

Siedem niepogryzionych osób może zaświadczyć tym zdziwionym czterem, że gryzienie rzadko się zdarza.

Wczoraj kupiłam sobie wiśniowe „gumy” Fritt. Takie długie, podzielone na 5 części, rozpuszczalne paski. Moja dzienna norma spożycia wit. C. została wypełniona w przynajmniej 66% 😉 (22% na jeden pasek). Mrr, tęskniłam za tym. Prawie jak za Frugo, przy którego piciu jakiś czas temu stanął mi przed oczami jeden moment z życia w podstawówce. Nic szczególnego, ot, ja na boisku i czarne Frugo w łapie, ale jednak. Smak dzieciństwa :). Muszę sobie w końcu zielone kupić. Chyba dawno, dawno temu najbardziej mi smakowało.

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Mieli ubaw

Siedzę w autku. Autko stoi na drodze z powodu czerwonego światła na miejskim skrzyżowaniu. Stoi na pasie „szybszym” – lewym. Na pasie prawym, obok mojego autka, na światło zielone czekała jasna furgonetka z kilkoma panami wewnątrz. Panowie chyba zbiorowo wracali z pracy.

W moim autku radio odtwarza muzykę, którą wcześniej nagrałam na wpiętego do radia pendrive’a. Akurat leci to. Nauczyłam się tekstu (nie celowo, oczywiście, po prostu, jak się kilka razy słucha piosenki, śledząc z ciekawości tekst, to się w końcu go nauczy), więc korzystając z prywatności mojego autka, wyłam razem z Florence.

Po prawej dostrzegłam ruch. Któryś z panów musiał zauważyć, że ruszam gębą, rozdziawiając ją dość szeroko, więc zwrócił uwagę kolegów. Panowie zaczęli mi się przyglądać. Zerknęłam na nich, nie przerywając śpiewania. Na dobiegające z radia „and hooooowl!” światło zaczęło się zmieniać, więc wrzuciłam jedyneczkę jeszcze na pomarańczowym, na zielonym noga na gaz i po swojemu, takoż wyjąc, zaczęłam wyciskać siódme poty z moich 54 koni mechanicznych. Furgonetka została w tyle i już mnie nie dogoniła.

Zrobiłam się czerwona, że ktoś raczej zauważył, że śpiewam?

Nie.

Bo co mnie obchodzi to, co myślą o mnie ludzie, którzy zupełnie nie mają i raczej nie będą mieć pojęcia, kim jestem? 🙂

PS.: Co do mojego śpiewania, może ktoś widział niedawno jakiś obrazek na kwejk.pl albo Demotywatorach? „Umiejętność śpiewania kończy się wraz z końcem piosenki”? 😉

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Ucki mejl

Łódź jest brzydka. Widok z okna pokoju mam paskudny. Po drodze w różne miejsca na nóżkach i tramwajem lepiej nie było.

Z egzamu wyszłam z podejrzanie pozytywnymi odczuciami. Pytania były trochę mniej wredne od tych na egzamie w lutym, tylko kto wyszedł z założenia, że na stażu poznaje się nowe techniki w protetyce? Ogólnie dobrze, że wyniki mają być do niedzieli. Będę pewnie sprawdzać stronę CEM podczas jazdy pociągiem.

Wypad na Falę kompletnie się nie udał. Nie doczytałam na stronie, że mają przerwę techniczną :(. Po przeczytaniu stosownej informacji na głównych drzwiach wsiadłam sobie do tramwaju i pojechałam do Manufaktury, gdzie próbowałam się trochę pocieszyć, ale nie do końca mi to wyszło. Drugi kurs miał mnie doprowadzić w bardziej turystyczne rejony, czyli na Piotrkowską, ale i tam nie udało mi się znaleźć tego, co szukałam. W stanie wkurwa wsiadłam do tramwaju jadącego w stronę przeciwną i ostatecznie zlądowałam w swoim pokoju z pięknym widokiem. Na imprezę, na którą umawiali się moi koledzy z roku już nie chciało mi się iść: zrobiłam dość dużo kilometrów i stwierdziłam, że mam dość.

Swoją drogą, możliwość wysłania bez oporów do kogoś smsa z wyrazem frustracji i świadomość, że w odpowiedzi otrzyma się coś więcej i bardziej satysfakcjonującego od „trudno”, bardzo typowego dla mojej mamy, jest czynnikiem bardzo podnoszącym na duchu. :-*

Pozdrawiam z komórki. W pokoju mam darmowe wifi ;). I do przeczytania… w dość bliskiej przyszłości, zapewne.

PS.: W knajpie, z którą mój hostel ma umowę na wydawanie śniadań (w cenie pokoju), dają BEZNADZIEJNĄ jajecznicę. Jutro wypróbuję tosty.
PPS.: Następnym razem do ściągnięcia mnie do Łodzi będą potrzebne naprawdę SOLIDNE argumenty.

Dobranoc. I mam nadzieję, że ew. czytający mnie łodzianie nie wynajmą jakiegoś płatnego zabójcy. Nie polubiłam Łodzi i już.

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Uć, uć…

Bilet na pociąg kupiony. Jutro dzwonię do hostelu i potwierdzam rezerwację pokoju na dwa dni. Na miejscu będę w czwartek przed 20. LDEP w piątek od 11. Na potem miałam wstępne plany, ale plany się rypły, więc wymyślę coś innego, co zawiera w sobie m.in. wykorzystanie dziś kupionego stroju kąpielowego. Powrót do domu w sobotę wieczorem.

Bo do Łodzi to mnie ogólnie nie ciągnie, ale skoro CEM zesłał tam wszystkich LDEPowiczów, to trudno…

Mózg mi się właśnie wyłączył. Herbatka i dziobię dalej dziecięcą i ortodoncję…

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Za tydzień LDEP.

Że tak powiem…

IIIIIK!

Ale jak się ma poniższą skalę zadowolenia, to nic dziwnego, że nie ma motywacji:

0-69,9% – wzruszam ramionami.
70-100% – umieram z zawodowego szczęścia.

Wczoraj przelałam Lucasowi ostatnią ratę za kompa. I zostało mi jeszcze 16% autka do spłacenia.

Autka, którego syrena od alarmu chyba cierpi na jakieś zwarcie i wczoraj całą drogę do pracy mi malowniczo wyła (samochód jechał normalnie). I to nie był taki jednostajny sygnał, tylko raz ciszej, raz głośniej, na chwilę zamilkło, po czym znowu w głos. Przekręt specjalnym kluczykiem i milczy jak grób.

Dobrze, że na naszej działce moje autko w nocy stoi za sprawnie wyjącym w prawidłowych sytuacjach autkiem Rodziciela. Nawet wynieść by się ten mój samochód niespecjalnie dało. 😉