Kategorie
Archiwalne Rozrywka

Do posłuchania

Z racji braku inspiracji do notki, potraktuję Was kawałkiem z pierwszej płyty Archiv(e)-istów.

Kiedyś „Londinium” nie lubiłam, głównie ze względu na to, że nie jestem wielką fanką trip-hopu, który na tym krążku grał dużą rolę. Później od niego odeszli, potem zaliczyli mały powrót do przeszłości, a ja najwyraźniej musiałam trochę dojrzeć.

Deszcz za oknem, kawałek pasujący klimatem.

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Trzecie arcydzieło

Jak mogłam zapomnieć?!

Tym razem tylko prawie 10 minut.

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Melancholijnie

Potencjalnie cały dzień w pracy. Niechętnie zwlokłam się z mojego super łóżeczka, informując Mrówkę, że strasznie nie chce mi się jechać do pracy.

(Mam nadzieję, że to nie początki syndromu zniechęcenia, który ostatecznie doprowadził do mojej rezygnacji z pracy na pogotowiu stomatologicznym. W firmie nie za dobrze się dzieje i coraz bardziej nastawiam się na szukanie innego gabinetu – na razie w ramach drugiej – albo trzeciej – pracy.)

Jakoś dojechałam, zrobiłam dużo punktów na NFZ (zapowiada mi się wolny tydzień po Świętach, bo nie będzie kontraktu). Z pacjentów prywatnych stawiła się połowa. Cały dzień padał śnieg.

W drodze powrotnej z pendrive’a w radiu samochodowym popłynął mi kawałek, który wrzucam poniżej. Jeśli macie wolne 16 minut, to załóżcie słuchawki, podkręćcie głośność i zamknijcie oczy. Przez ten kawałek pokochałam Archive.

To jedno z dwóch arcydzieł Archive. Drugie – 18-minutowe – też wrzucam poniżej.

Chyba muszę odkopać swojego discmana i zrobić melancholijny wieczór…

Kategorie
Archiwalne Osobiste

W czwartek będziemy fikać

Skakać, śpiewać i się cieszyć.

Oby w pierwszym rzędzie na sali koncertowej. 🙂

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Zboczenie zawodowe sucks.

Postanowiłam się uwstecznić, zdobywając film, za którym szalałam jako dziecko, choć nie potrafiłam wymówić jego tytułu przy próbie wypożyczenia z wypożyczalni (wtedy jeszcze na kasecie VHS!). Naprawdę zwariowany, ale nie obrzydliwie obrzydliwy – gadanie tyłkiem to pikuś.

„Ace Ventura: Pet Detective”, w roli głównej Jim Carrey (problem miałam z „Ace” 😉 ).

Już ściągam tegoroczny wywiad z nim w „Inside the Actors’ Studio”.

Ale ja nie o tym.

Film jest śmieszny i nadal doprowadza mnie do łez w scenach tego typu i tego, ale nie jestem w stanie poradzić nic na powtarzające się myśli tej treści:

„Może i ma hollywoodzki uśmiech, ale nawet gwiazdy ekranu nie uciekną przed stłoczeniami trzeciorzędowymi.”

Niech mnie ktoś wyleczy…

Kategorie
Archiwalne Bez kategorii

Kawa

Pijam czasem. Dzisiaj na przykład wyżłopałam kawę z mlekiem w McDonald’s w ramach dobudzania się przed kursem. Zazwyczaj w moich żyłach płynie kofeina z czarnej herbaty (czy teina? Nie wiem), kawę (głównie słodzone latte) siorbię dla smaku. Tak czy siak, niemal zawsze przy zamawianiu kawy przypomina mi się jedna malutka scenka z filmu „Góra Dantego” i często ją cytuję, a świadkowie nie wiedzą, o co chodzi. To się może teraz dowiedzą.