pojadę na jakiś kurs tylko dlatego, że są za niego przyznawane punkty edukacyjne. Posiedzę trzy godziny, pośpię (bardzo możliwe, biorąc pod uwagę, że się nie wyśpię), popiję kawkę, pojem ciasteczka, w porywach poskaczę po Facebooku dzięki internetowi w komórce, po czym wyjdę i pojadę na obiad i do kina.
Wyrachowana ja.
Dodatkowa zaleta założenia działalności gospodarczej: jak już znajdę potencjalnie ciekawszy, acz płatny kurs, jego koszt będę sobie mogła odpisać od podatku. Się normalnie nie mogę doczekać.
Wyrachowana ja #2.