Kategorie
Praca

Certyfikaty

Dentysta powinien się regularnie dokształcać. Może to czynić, będąc członkiem towarzystwa naukowego (PTS, PTE…), prenumerując aprobowaną prasę, jeżdżąc na punktowane kursy.

Punktowane, znaczy poza dawką wiedzy, w programie znajduje się też dawka punktów edukacyjnych i certyfikat. Izby Lekarskie zalecają zebranie 200 punktów w 4 lata. Punkty dostaje się za każdą z wyżej wymienionych (i parę innych) aktywności. Zdobyte punkciki wpisuje się do specjalnego zeszyciku (wydanego przez Izbę) i razem z certyfikatami, co 4 lata się je zawozi celem weryfikacji. Tak powinno być w teorii, bo w praktyce nie wszyscy dentyści to robią.

Moje certyfikaty się walają po kilku szufladach i segregatorach. Wiem, że limitu nie wyrobię i za bardzo się tym nie przejmuję. Od czasu do czasu zaklepię sobie wolną sobotę (o które coraz trudniej) i se pojadę na kilkugodzinny, zazwyczaj darmowy kurs, organizowany albo przez Izbę, albo przez firmę farmaceutyczną. Posiedzę, posłucham, wypiję kawkę, zjem ciasteczko. Czasami zdarzy się coś ciekawego. Na nieciekawe rzeczy szkoda mi czasu.

Ostatnio usłyszałam opowieść o dentyście, który wszystkie certyfikaty wieszał sobie na ścianach poczekalni.

Trzy całe ściany (na czwartej były drzwi 😉 ), obwieszone oprawionymi w ramkę dyplomami. Zaświadczenia z kursów za np. 3 punkty (czyli 3-godzinnych).

Opowiadający historię do tej pasji podchodził bardzo negatywnie, chociaż mogło mieć na to wpływ generalnie negatywne podejście do wizyty u tego akurat dentysty. Ale słyszałam też parę innych głosów na ten temat, może nie aż tak negatywnych, ale na pewno z lekka ironicznych i lekceważących. Chwalenie się kursami jednodniowymi zostało porównane do wystawki ze szkoleń w salonie fryzjerskim.

W obu moich pracach nic takiego nie wisi. Widziałam kiedyś tylko oprawione dyplomy ukończenia odpowiedniej szkoły przez pracujące w gabinecie asystentki. Jeden mój szef ma specjalizację I stopnia, ale o tym informuje tylko na swojej pieczątce lekarskiej, do czego ma zresztą pełne prawo.

Każdy dentysta ze swoimi dyplomami robi, co chce. Ten z pasją wieszania, w okresie rozliczania się z punktów z Izbą będzie musiał te wszystkie obrazki ściągnąć ze ścian, zaświadczenia wyciągnąć z ramek i dostarczyć do siedziby samorządu lekarskiego, razem ze wspomnianym zeszycikiem. Jeśli o mnie chodzi, to ewentualnie powiesiłabym zaświadczenie z kursu, który znacząco podnosiłby moje kwalifikacje w jakiejś konkretnej dziedzinie (coś takiego nigdy nie jest darmowe i na pewno nie za pojedyncze punkty). Raczej nie ładny druczek na białym kredowym papierze, z paroma punktami za kurs o temacie „Ból w endodoncji”, na który to kurs wybieram się w sobotę.

A Wy, szanowni Czytelnicy i zapewne też Pacjenci? Co byście woleli? Wystawkę ze wszystkiego, z ważniejszych rzeczy czy w ogóle puste ściany w poczekalni? Jak byście zareagowali na trzy ściany obwieszone dyplomami z kursów za 3 punkty?

4 odpowiedzi na “Certyfikaty”

Ciekawy wpis. W dziecinstwie widzialam dwa obwieszone gabinety ale pan z trzema ścianami jest mistrzem. Wtedy budziło to we mnie podziw i uznanie. Dziś myślę, że wolę stonowane pomieszczenia.
Maksymalnie pare wazniejszych dyplomow. Tak dla tradycji.. 😉

Kwestia przyzwyczajenia i srodowiska. Przesadna polska skromnosc? W dobie internetu o swoich osiagnieciach mozna pisac na necie. Bo trzeba pacjentom powiedziec, kim sie jest i w czym sie jest szkolonym. Tak mi sie wydaje. Na scianie wszystkich zaswiadczen pewnie bym nie powiesila, bo za duzo kursow robie. Ale te wazniejsze osiagniecia wisza.

Z punktu widzenia pacjenta to nieco inaczej wygląda. Ja np. nie wiem że jakiś kurs jest za ileś punktów, tylko że lekarz coś tam skończył i że się doucza. Szczerze powiedziawszy to nawet nie wiedziałam, że to jest na punkty. Tak patrząc cała ściana dyplomów u Teściowej nabiera innego znaczenia…

Ja (z racji pewnego rodzinnego skrzywienia) z sympatią patrzę na certyfikaty wywieszone na ścianie lekarza. Patrzę rówież na zakresy szkoleń (chociażby ilość punktów) i ich daty. Lubię wiedzieć, że lekarz zajmujący się mną dokształca się… Z drugiej strony, jeżeli większość certyfikatów jest za drobnicę, tudzież ewidentnie sponsorowane kursy (taki product placement), to troszkę inaczej to odbieram… Tak więc wieszałbym co ważniejsze osiągnięcia + jakieś nowości…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *