Chociaż pewnie nawet nie zauważyliście, że mnie nie było 😉
Na Mazurach wygląda prawie tak samo, jak na Kaszubach. Tylko górki mniej strome i jeziora większe. I są zamki krzyżackie.
W drodze z 3miasta do Mrągowa okazało się też, że nawigacja GPS jest w stanie dać poważną plamę. Najpierw wyprowadziła nas (mnie, Ł. i Niewidzialnego Nissana) na autostradę, potem przez centrum Malborka, potem dziurawymi i wąskimi drogami przez Ornetę i Jeziorany. Jak koło Biskupca wyjechaliśmy na krajową 16, wszyscy odetchnęli z ulgą, ja potem zaczęłam przeklinać („nie można było tak od razu???). Jazda z przerwą na obiad zajęła nam jakieś 5 godzin. Zaczęłam się też zastanawiać, czy zawieszenie moich czterech kółek to przeżyje, zwłaszcza, że później również krążyliśmy po wsiach, więc autko dostało solidnego kopa. Jakoś przetrwało.
Zaliczyliśmy Mrągowo (dwa razy, w sobotę po obiedzie dopadł nas deszcz, więc podczas kupowania ręczników w Kauflandzie stanowiliśmy ciekawy widok), Mikołajki (chyba najbardziej mi się podobały, jak to Ł. określił, to takie mazurskie Władysławowo), Ryn (w zamku jest hotel, jeśli kiedyś przyjdzie mi w nim nocować, poproszę o pokój wszędzie, tylko nie w skrzydle więziennym), Świętą Lipkę, Reszel, Wilczy Szaniec, leśniczówkę Pranie, Popielno i Giżycko. Nie w tej kolejności. Stołowaliśmy się w knajpach i mieliśmy szczęście, bo poza jednym długim czekaniem w Mrągowie (zostaliśmy ostrzeżeni, poza tym była pełna sala i weekend, a jedzenie dostaliśmy jednocześnie i ciepłe), jedzenie zawsze było pyszne i w dużej ilości.
Drogę powrotną ustaliłam sobie na mapie (takiej papierowej), krajową 16 i S7. Owszem, koło Ostródy i Elbląga było dużo robót drogowych, ale jechaliśmy z przerwą około 3,5 godziny i bez strachu o zawieszenie.
Koty, ze względu na leczenie Kisiela, spędziły ten tydzień u Matki Sanepid. Nie wyglądają na zabiedzone, powrót w moje cztery ściany przeszedł bez zakłóceń.
Muszę się zebrać do kupy i posprzedawać niepotrzebne sprzęty. Jest ktoś chętny na używaną maszynkę do chleba i ośmioletnią, sprawną pralkę? 😉
Ogólnie jeszcze tydzień urlopu, w piątek zmiana kodu, w niedzielę rodzinny obiad z tej niechlubnej okazji.
A ja się zastanawiam nad kupnem starego serialu fantasy na DVD na Amazonie. Mam nadzieję, że dodatki na wydaniu na Region 1 nie różnią się tych na Region 2.