34 metry kwadratowe, rynek wtórny, parter, 2 pokoje, urządzona kuchnia (z „półwyspem”! Marzy mi się taki!), lokalizacja dużego osiedla na dalekim końcu świata (pod lasem, jest bezpośrednie połączenie autobudowe z resztą miasta, gdyby samochód mi padł), 165 tysięcy złotych.
32 metry, parter, ogródek, aneks kuchenny, od dewelopera, dziwny układ (mieszkanie podłużne), po prostym pomnożeniu 32*3750 zł, które proponują, wychodzi ok. 130 tys. zł.
Ostatnio znowu na FB miałam dyskusję na temat wyższości kupowania mieszkania na kredyt nad jego wynajmowaniem. Osobnik po drugiej stronie optuje za tym drugim. Ja to traktuję jako wyjście awaryjne, na początek, jeśli banki nie będą chciały dać mi kredytu mieszkaniowego. Moje Rodzeństwo też najpierw wynajmowało sobie lokum, dopiero po jakimś czasie nabyło je (chociaż inne, co zrozumiałe) na kredyt.
Chciałabym już za rok choć wstępnie się cieszyć.
Fiksacji mieszkaniowej ciąg dalszy. 🙂