Kategorie
Archiwalne Osobiste

Ostatni pełny dzień…

Jutro przed południem wsiadam do pociągu do Warszawy. Ale dziś chcę jeszcze wejść na Wieżę Mariacką i zaliczyć kawę w Singerze. Mówicie, że to tuż obok Kolorów? 😉

Sprawdziłam stan konta i boję się teraz wchodzić do galerii handlowych.

Pogoda jest śliczna, trzeci dzień paraduję w spodniach do kolan i sandałach. Troszkę też opaliłam sobie ręce. Na twarz niestety muszę mocno uważać. Kremik z filtrem 50 SPF i nie ma innej rady.

W sumie fajnie chodzi się spać koło północy i wstaje o 10. Czy będzie mi smutno przy jutrzejszym wyjeździe? Pewnie tak. Ale ten etap urlopu póki co jest bardzo udany i mimo tego, iż nadal siedzę w mieszkaniu, nie mam wrażenia, że marnowałam czas.

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Śmieci

W Krakowie wynajmuję pokój od starego znajomego (syna „przyjaciół rodziny”, między mną a nim nie ma nic – nie widziałam go od kilku lat – ale nasi rodzice się przyjaźnią). Mieszkanie jest studenckie. W kwestii jedzenia każdy (jest tu jeszcze czterech mieszkańców) rządzi się sam. Problem jest z pomywaniem: naczynia zalegają w zlewie, i z wynoszeniem śmieci. Tak to przynajmniej wyglądało. Przez jakieś 3-4 dni w korytarzu stały dwa pełne worki i pudełko po pizzy, czekające, aż kogoś ruszy sumienie. Ja udaję bezduszną, w końcu występuję tylko gościnnie, ale dziś w końcu wyniosłam jeden worek wychodząc na kolejny spacer. Po powrocie nie było już drugiego worka i pudełka. Znaczy chyba spełniłam przypisaną mi rolę i ktoś się ulitował nad pozostałymi śmieciami…

Jutro wyprowadzka.

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Chyba jednak…

… będziecie skazani na paskudne notki, za których sprzątanie wezmę się po powrocie z urlopu. W sensie robienie akapitów, wklejanie zdjęć itp. Facebook odmawia posłuszeństwa.

Co do urlopu, żałuję, że nie mam krokomierza. Wtorek w Oświęcimiu i dzisiejszy spacerek z Cichego Kącika na Kopiec Kościuszki i stamtąd piechotą na Zakrzówek (i oczywiście potem powrót na Kleparz, gdzie mieszkam) chyba zwiększyły mi przebieg ;). Jutro jazda do Jaworzna na zlocik paru osób z forum, na którym się udzielam ze względną intensywnością. Nie mam jeszcze planów na sobotę. Może sobie znowu gdzieś pojadę, choć z kasą jest gorzej, niż być miało :(.

To chyba tyle na teraz. Nie tęsknijcie zbyt intensywnie i nie wstydźcie się komentować 😉

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Nad do tej pory pogrążoną w chmurach…

… krakowską krainą w końcu zaświeciło słońce. Dzielna wysłanniczka Północy w dniu dzisiejszym ma zamiar wspinać się na góry i schodzić w doliny. Wie, że misja jest trudna i ciężki będzie powrót do bazy, ale podchodzi do życia z optymizmem… W sensie dziś spróbuję zaliczyć Kopiec Kościuszki i Zakrzówek. ;))

Na FB naprawdę więcej się dzieje 😉

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Celem zdobycia…

… najświeższych informacji z życia k. na urlopie, polecam wybrać się na facebookowy profil bloga (nie będzie mi się chciało pisać dużych notek tutaj). Można to uczynić poprzez kliknięcie w napis The K-Files nad listą fanów po lewej stronie, bądź też wstukać w pasek adresu przeglądarki http://facebook.com/TheKFiles. Chyba, nie pamiętam dokładnie.

Ze swojego ukochanego telefonu pozdrawiam ja 😉

Kategorie
Archiwalne Osobiste

No co, no?

Siedzimy… Nic się nie dzieje…

Za długi weekend był. Właściwie ten długi weekend pewnie okupię utratą jednego dnia urlopu, ale poza tym, który zacznie mi się w przyszły będzie mi potrzebne jakieś 3-4 dni przed wrześniowym LDEPem. Oczywiście trzymam się tematu, więc dopowiadam, że chodzi o to, że niespecjalnie jest o czym pisać. Ale coś wymyślę, bo nieco ponad 30 wejść na dzień boli w statystykach ;).

W piątek byłam na maratonie filmowym u Cucu (rewanż u mnie w drugiej połowie lipca), gdzie obejrzałam jedną fajną komedię, jeden dziwny film i jeden odcinek serialu tak-jakby-fantasy (świat jak z fantasy, ale poza tym mało rzeczy typu czary). Jak to zwykle bywa, ja to wszystko widziałam po raz pierwszy, On po raz kolejny. Ale jestem wdzięczna, że Mu się chce :).

Od jutra ostatni przedurlopowy tydzień pracy, mijający pod znakiem setek leczeń kanałowych (czyli potencjalnie beznadziejnej frekwencji pacjentów, nie biorących pod uwagę, że ich nieprzychodzenie to utrata jednego miejsca dla pacjenta, któremu by potencjalnie zależało na ratowaniu uzębienia). Chyba będę musiała parę osób po zatruciu miazgi odesłać do firmowych Panów.

Ćwierćwiecze stuknie mi niedługo (w sumie nieco ponad miesiąc…) i nie wiem, co z tym zrobić. Imprezy zazwyczaj urządza Rodzicielka, ale akurat wtedy będzie w samym środeczku niebycia w domu (wyjeżdża praktycznie na półtora miesiąca). A jakiś tort czy cuś byłby fajny. Zaczynam coraz poważniej myśleć nad zadzwonieniem do paru osób i wyciągnięciem ich na pizzę i lody…

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Teeeraz to mnie wzięło.

Wczoraj poinformowałam Kogoś o istnieniu w języku angielskim słowa „tsk” (przeczytajcie na głos, to się domyślicie, co oznacza 😉 ). A dzisiaj, niecałe dwa tygodnie przed wyjazdem, jestem cała taka, o…

SQUEE!

[definicja na Urban Dictionary]

W Krakowie nie byłam cztery lata i łojezusicku, to boli. Wczoraj się dowiedziałam, jak nabyć bilet tygodniowy, dzisiaj przelałam kasę za pokój i nabrałam ochoty na lawasz w Gruzińskim Chaczapuri (restauracji gruzińskiej).

Ogólnie egzaltacja pełną gębą.

Nawet nie jest mi żal, że nie pojadę do Londynu. Wczoraj otrzymałam emaila zwrotnego z ofertą dla kociej opiekunki, ale tego się nie da zrobić. Ale podchodzę do tego pozytywnie: może kiedyś będzie mnie stać na taki dziki tydzień i w Londynie. 🙂

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Jak wku*wić córeczkę?

Przyjść, zacząć sadzić teksty o wypychaniu w towarzystwo i „latka lecą”.

Nie ma to, jak rodzice, którzy chcą czegoś bardziej w życiu ich dzieci, niż one same. W sensie dzieci chcą czegoś mniej.

Macki (c)(Cucu) opadają.

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Nie było czekoladowych :(

Ale śmietankowy świderek też jest bardzo dobry :).

Moje wygodnictwo w wożeniu się do Gdyni autkiem odbija się negatywnie na i tak mikroskopijnych ilościach wypijanego przeze mnie piwa. Nie jest tak, że piwo lubię (najwyżej smakowe albo zwykłe z sokiem), ale czasem chciałoby się chlapnąć sobie trochę. Matula jednak słusznie stwierdziła, że nie ma korzystania z liczydła promili, jak się jedzie, to ma być zero. Może to sobie odbiję w Krakowie i Warszawie.

Co do Krakowa, to z ośmiu planowanych tam dni mam już potencjalnie zapełnione dwa. Jeden to wyjazd do Oświęcimia (chociaż drugiej blogowej znajomości z tego niestety nie będzie 🙁 ), drugi to popołudnie z dwiema adminkami forum, na którym udzielam się od czasu do czasu. Ten drugi (data już w sumie ustalona) to będzie niezła okazja na spożycie, zwłaszcza, że akurat tego dnia wypada rocznica ukończenia przeze mnie studiów :).

Wczoraj spotkałam w przychodni pierwszą… właściwie drugą znajomą osobę – koleżankę z liceum. Ciekawe, czy pójdzie fama po wsi ;).

A wczorajsze, czerwcowe piwko (w moim wykonaniu kawka i ciasteczko) z długoletnim przyjacielem pieszczotliwie zwanym Cucu zakończyło się ustaleniami co do przynajmniej dwóch tradycyjnych już maratonów filmowych. On ma wielki telewizor, kino domowe i filmy w HD, ja mam projektor, ekran 90″ i takoż kino domowe. I tak w ramach wolnej chaty u mnie lub u niego się spotykamy i on mnie ukulturalnia.

Swoją drogą, taki projektor to fajna rzecz jest. Uparcie twierdzę, że we własnym mieszkaniu nie będę mieć telewizora, ale jedna biała ściana, kilka głośników i odpowiednio nakierowany projektor nad kanapą w salonie to nie jest taki zły pomysł. Wychodząc z założenia, że będzie mnie stać na wydawanie kasy na rzeczy niekoniecznie niezbędne do życia. A ile radochy sprawię rodzicielowi prosząc o poradę przy zakupie ;)).

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Rzadko pamiętam swoje sny

Ale tej nocy śniły mi się lody.

Ogromne ilości lodów włoskich, takich w wafelku.

Czekoladowych albo maczanych w czekoladzie.

Byłam na jakiejś imprezie z młodzieżą, która grupowo dokonała czegoś fajnego i byłam odpowiedzialna za rozdanie im tych lodów w nagrodę. Ze względu na niepełne zainteresowanie lody się roztapiały…

W piątek znowu jadę do Gdyni, przyjaciel zarządził czerwcowe piwo. W moim wypadku będzie to co najwyżej Karmi albo Bavaria z sokiem, ale loda też sobie strzelę. Świderka, bo paradoksalnie wolę takie od włoskich. To nic, że przestaję się mieścić w stare spodnie.

Zresztą we śnie nie ja te lody jadłam…