Kategorie
Informacje Praca

Zmęczenie

Jakoś taka zmęczona jestem. Szczególnie dzisiaj, po pracy przez cały dzień. Najpierw pół dnia na NFZ, właściwie jednym ciągiem przyjęłam chyba 14 pacjentów. Cieszyłam się nawet, że dwóch zapisanych pacjentów nie przyszło, bo było dużo bólowych. Później prywatna popołudniówka. Przez cały dzień żadnego leczenia kanałowego, mimo to pod koniec padałam na nos.

Przyszło chłopię lat 20 z mamusią. Chłopię spojrzało spode łba, jak mamusia stwierdziła, że sam się nie dogada i mamusia musi (słyszałam o gorszych przypadkach matczynej „opieki”, więc ten wątek akurat nie ma znaczenia). Mamusia stwierdziła, że rodzinnie mają słabe zęby. Chłopinowe uzębienie z dziurami próchnicowymi i śladami po wypadniętych wypełnieniach.

Trochę mnie to stwierdzenie o słabości zębów już męczy i dzisiaj w szczególności nie chce mi się w nie wierzyć.

Jeśli ktoś jest zdrowy, w sensie ma prawidłową budowę szkliwa, prawidłowy skład śliny i ogólnie nie występują u niego ogólnoustrojowe czynniki przyspieszonego rozwoju próchnicy, to moim zdaniem z tą rodzinną słabością zębów coś jest nie halo.

Próchnica potrzebuje czterech rzeczy, żeby się rozwinąć. Podatności zębów, bakterii próchnicotwórczych, węglowodanów i czasu. Jeśli nie ma chociaż jednego z powyższych elementów, próchnica się nie rozwinie.

Co do podatności, próchnicy nie ma w jamach ustnych, w których nie ma zębów (niby logiczne 😉 ). Podatność na próchnicę jest mniejsza w przypadku większej zawartości fluoroapatytów w szkliwie (stąd fluoryzacja wody i zabiegi profilaktyczne w szkołach). Historie o tym, że ktoś żre słodycze, nie myje zębów i nie ma ubytków mogą być całkiem prawdziwe (i do pozazdroszczenia).

Próchnica jest chorobą zakaźną, jej przyczyną są bakterie, m.in. Streptococcus mutans. Mamusiom małych, ząbkujących lub już zębatych dzieci szczerze odradzam żywienie latorośli własnymi sztućcami (w sensie mamusia poczęstuje dziecię czymś z własnego, już wykorzystanego podczas tego posiłku i nieumytego widelca czy łyżeczki). Tak samo oblizywanie smoczka i wkładanie go młodzieży do paszczy. W ten sposób zarażamy dziecko własnymi bateriami próchnicotwórczymi.

Węglowodany – wiadomo. Przy czym chipsy i chleb są pod tym względem groźniejsze od czekolady, bo ciężej się wypłukują.

Czas, czyli jak długo węglowodany i bakterie zostają na podatnych zębach. Im dłużej, tym dłuższe działanie kwasów wydzielanych przez bakterie i tym głębsza demineralizacja szkliwa. Dlatego zaleca się mycie zębów po każdym posiłku, żeby ów czas był jak najkrótszy.

Więc dobry stan zębów sprowadza się głównie do profilaktyki – regularnego, prawidłowego mycia zębów i kontroli u dentysty.

Tak więc, mamusiu i chłopino na fotelu – z tymi słabymi zębami to tak niekoniecznie. Ktoś coś kiedyś musiał zawalić albo zawala nadal.

Idę spać.