Kategorie
Osobiste

Grecja

Na zorganizowane wycieczki zagraniczne tak naprawdę zaczęłam jeździć w 2018 roku (w dzieciństwie były kolonie trzy lata z rzędu, potem jakieś wyjazdy indywidualne). Wtedy pierwszy raz leciałam samolotem – do Bułgarii. W tamtym roku dwa pozostałe podróżnicze zestawy rodzinne (rodzice i siostra) zaliczały Grecję, ja postanowiłam polecieć gdzie indziej.

Grecję pierwszy raz zaliczyłam rok później – spędziłam tydzień na Zakynthos, w Laganas, które wprawdzie jest znane z bycia imprezownią, ale nasz hotel (Megara) był na tyle na uboczu, że w nocy słyszeliśmy głównie cykady i z rzadka przejeżdżające quady.

Z Zakynthos najlepiej pamiętam bardzo fajnych ludzi (i w hotelu, i poza nim) i cudowny kolor morza.

I basen hotelowy otwarty do 21, więc po powrocie z całodniowej wycieczki z lokalnym (polskim!) biurem podróży mogłam przebrać się w strój kąpielowy i pomoczyć się w przyjemnej wodzie.

Żarcieeeee

(prawdziwa sałatka grecka nie zawiera kapusty/sałaty, wbrew temu, co przynajmniej jeszcze jakiś czas temu uważano w naszym cudnym kraju)

Ot, zdjęcie wody
Bardzo wysokie klify – Zakynthos to, czy Madera?
Zatoka Wraku od góry

Z Zakynthos można było popłynąć na Kefalonię.

Jeziorko Melissani – ta łódka to tak trochę w powietrzu…
Plaża Myrthos

Rok później była pandemia, ale latem wyjeżdżać już można było. W ramach kolejnej odmiany polecieliśmy (z Ł., który zresztą był ze mną też na dwóch wcześniej wspomnianych wycieczkach) do Chorwacji, ale że to jest post o Grecji, to nie będę o tym pisać. 🙂

2021, lot na Kretę i jazda do Rethymno. Leciałam już sama. Miałam tak właściwie lecieć razem z siostrą i jej córkami (wykupiłam osobną wycieczkę w tym samym terminie i z noclegiem w tym samym hotelu, co one), ale z powodów różnych przełożyłam wyjazd na tydzień później.

Ale to nie przeszkadzało. Zakochałam się i tak. I znowu w ludziach, i w widokach, i wąskich uliczkach. Stare miasto zostało zbudowane przez Wenecjan, więc bardzo przypomina włoskie miasteczka (podobno, Włochy zacznę podbijać dopiero tego lata), połączone z grecką gościnnością tworzy miejsce, do którego bardzo chętnie bym wróciła, gdyby świat nie był taki wielki i ciekawy. Kocham Rethymno.

Uliczka Rethymno
Stary port wenecki

Z Rethymno można popłynąć na lagunę Balos… (jedno z najpiękniejszych miejsc, jakie kiedykolwiek odwiedziłam)

Widok na Balos z twierdzy Gramvousa

… i na Santorini:

Pocztówka

W 2022 roku byłam na Rodos. I chyba gdzieś posiałam większość zdjęć. Mam sporo na telefonie, ale nie chce mi się ich teraz zrzucać na komputer ;). Też było sympatycznie (mnóstwo kotów do głaskania!), były to też moje pierwsze doświadczenia z all inclusive (miałam wykupioną opcję wyżywienia HB, ale pan na recepcji hotelu zaproponował mi zamianę – pokój w innej części ogromnego kompleksu hotelowego, bez balkonu, ale za to z all inclusive. Takim prawdziwym. Z drinkami w barach włącznie 😉 ), ale z tych wszystkich greckich miejsc chyba najmniej mnie tam ciągnie na powrót. Na przyszły rok wstępnie planuję Korfu, najprawdopodobniej razem z siostrą i siostrzenicami. Biletów na samolot jeszcze nie mamy, wycieczki zorganizowanej nie planujemy.

Czemu lubię Grecję? Ludzie sympatyczni. Tak, wiem, okolice turystyczne, lepiej, żeby ludzie byli sympatyczni. Ale w Bułgarii i Chorwacji nie miałam takiego poczucia gościnności. Owszem, było OK, ale to na wspomnienie ludzi w Grecji się uśmiecham.

Lubię też greckie jedzenie. To nie tylko owoce morza. Grecy lubią ziemniaki w postaciach różnych, często frytek (które uważają za dodatek warzywny do dań, więc wystarczy, sałatki nie trzeba 😉 ); lubią mięsko i ryby. Sery oczywiście również. Dla każdego coś miłego.

Podoba mi się też to, że greckie jedzenie jest wszędzie w kurortach. W Bułgarii lokalne żarcie było dostępne właściwie tylko w hotelu (byliśmy w Słonecznym Brzegu, wszystkie knajpy dookoła serwowały bardzo międzynarodowe jedzenie – poza lokalnym), w Chorwacji byliśmy na końcu świata, hotel był na rozruchu po lockdownie, jedzenia właściwie nie wspominam, a jeśli już, to ze wzruszeniem ramionami. W Grecji nie ma problemu z moussaką, souvlaki, pitą i innymi lokalnymi daniami.

Fajne plaże, ciepłe morze i widoki to oczywiście również bardzo ważne powody.

Ja się po prostu dobrze czuję w Grecji.

Kategorie
Osobiste

Obrazki z Grecji

Ponieważ mamy początek stycznia, humory coś nie te, laba się kończy i teraz będzie tylko zapierlod do Wielkanocy (dla mnie do przełomu marca i kwietnia, bo biorę tydzień urlopu, żeby dojść do siebie po miesiącu urlopu mojego szefa 😉 ), to wklejam trzy fotki z Grecji.

Zatoka wraku. Morze ma naprawdę taki kolor.

 

Klify na zachodzie Zakynthos, najwyższe na wyspie.

Tak sobie można obiad zjeść w Laganas. Morze było ciepłe 😉

I niech Was te trzy zdjęcia dociągną do kolejnego urlopu.