Ludzie kochani z bolącymi zębami.
Się zrymowało.
Jak Was ząb napieprza od kilku dni tak, że łykacie Ketonal czy inne radosne środki i planujecie wybrać się z tym bólem (wprawdzie przechodzącym na pigułach, ale – jak to stwierdziła mamusia opuchniętego dziecięcia, przyprowadzonego na fotel po tygodniu cierpień – „ileż można dawać leków przeciwbólowych”) do fachowca, czyli dentysty…
Teraz prośba zabrzmi brutalnie…
… to w dniu planowanej wizyty pocierpcie trochę i odstawcie piguły.
Serio serio.
Wasz ból to dla nas objaw. Ból przy ostukiwaniu zęba trzonkiem lusterka, gwałtowna reakcja lub jej brak na zmrożony chlorkiem etylu wacik to dla nas znak, co się dzieje. Jak jesteście na pigułach i ból jest przytłumiony, diagnostyka bywa trudniejsza.
Na RTG nie zawsze widać, który ząb jest przyczynowy dla bólu, chociaż prześwietlenie może pomóc (tylko jaki odsetek ludziów myśli o zrobieniu prześwietlenia przed wylądowaniem w gabinecie? „Zębówkę” można pstryknąć bez skierowania, czasem nawet „panoramę” się da, choć z tego co wiem, nie powinno). Ba, czasem nawet patrząc na uzębienie w ustach ciężko to stwierdzić, bo albo kilka zębów obok siebie jest w tragicznym stanie, a w tej chwili można zająć się tylko tym jednym winowajcą, albo wręcz nic nie widać, bo ząbki na przykład połatane, coś się ewentualnie dzieje pod plombą, tylko tego „z zewnątrz” nie da się stwierdzić.
Więc Was ładnie proszę i z góry dziękuję.