Na urodzinki od Rodzinki dostałam pikną mikrofalówkę! Piknie pasującą do reszty mojego inoxowego, mniej lub bardziej drobnego AGD w kuchni. Wprawdzie początkowo obsługa mnie nieco przerosła, ale ją rozpracuję!
I pewnie będę jej używać raz na tydzień, jak starą kuchenkę (około dwudziestoletnią. Firmy Goldstar. Nadal działa – znaczy daje się ją naprawić, bo jeszcze – odpukać – nie zepsuła się na amen), którą chce zabrać Rodzeństwo. 😉 Ale mikrofalówka musi być!
Kiedy już w końcu rozkminiliśmy, jak ją umieścić we wnęce w szafkach kuchennych, Rodziciel zaciął się w palec przy przenoszeniu :(. Jakaś ostra krawędź obudowy :(. Ofiara z krwi… Ale szyć raczej nie trzeba, wystarczył plasterek.
Mam tylko pytanie, jeśli producent twierdzi, że mikrofalówka ma termoobieg i jest w stanie się rozgrzać do 190 stopni, to czy mogę piec ciasta w niej, zamiast w szalonym piekarniku z prawdopodobnie zepsutym termostatem?