W wannie, w domu z zepsutym piecem, w małym, szwedzkim miasteczku zostają znalezione zwłoki młodej kobiety. Motywy jej śmierci są niejasne. Zagadkę z pomocą lokalnego policjanta próbuje rozwikłać pisarka, dawna przyjaciółka z dzieciństwa ofiary. W czasie śledztwa wychodzą na jaw liczne rodzinne tajemnice, od lat ukrywane przed sąsiadami.
To pierwsze moje spotkanie z tą autorką. Sięgnęłam po nią trochę na fali popularności szwedzkich kryminałów – przy czym ciężko mi porównać ją do innych autorów, jako że z tego gatunku zaliczyłam tylko trylogię „Millenium” Stiega Larssona ;). Jest to na pewno lektura lżejsza od Larssona. Czyta się ją bardzo sprawnie i szybko, a przy okazji postaci są niejednoznaczne i fajnie zarysowane. To typowy kryminał ze śledztwem policyjnym. Akcja posuwa się do przodu, co chwilę dostajemy jakieś nowe szczegóły śledztwa, ale są one tak dawkowane (często zapowiadane poprzez reakcję odkrywcy – sam trop ujawnia się czytelnikowi nieco później, ale za to zawsze i konsekwentnie – trzeba przyznać pani Läckberg dbałość o niegubienie wątków), że sprawca i motyw ujawniają się dopiero na sam koniec. Ja na to zareagowałam cichym „a-ha”.
To zdecydowanie lekka lektura, taka na lato, na plażę, mimo panującej w powieści zimy. Nie intryguje szczególnie, nie czyta się jej, obgryzając paznokcie jak przy dobrym filmie. Moje czytelnicze postanowienie nie trzyma się najlepiej, bo przerwałam czytanie gdzieś w połowie, ale jak już wróciłam po kilku tygodniach i miałam więcej czasu, to tę drugą połowę dokończyłam w dwa dni, nie mając żadnego problemu ze zorientowaniem się ponownie, o co chodziło.
Zatem przeczytać jak najbardziej można. Wybitna lektura to nie jest, ot, dla zabicia czasu. Mam jeszcze jedną jej książkę i pewnie ją przeczytam, ale polować w księgarniach na kolejne tomy raczej nie będę.
(fotka ukradziona z empik.com)