Zaczęłam marzyć o własnym mieszkaniu.
Malutkim. Około 30-33 metrów, 2 pokoje, w tym jeden z aneksem kuchennym, łazienka. Urządzone nowocześnie i praktycznie. Bez ogródka, balkon wystarczy. Z ogródkiem za dużo zachodu, trawy kosić nie lubię, grzebać w ziemi tym bardziej. Z drugiej strony basen latem byłby całkiem przyjemny…
Nie na szczycie świata. Pierwsze, drugie piętro.
Jasne i przyjazne. Ciche.
Blisko do sklepu, żeby można było szybko wyskoczyć, gdy czegoś zabraknie.
Z kotem o ludzkim imieniu (byłoby dowcipnie w relacjach, co też Maciek albo Agata znowu wyprawiali 😉 ), pałętającym się pod nogami i roznoszącym żwirek z kuwety po całej podłodze.
Jakie mam na to szanse, mieszkając i zarabiając sama? Na początek te marne 2007 zł brutto?
W sumie początek niezły, nie ma co narzekać. Z rodzicami mieszka się fajnie, ale w tym roku już nie wywiozę pewnej części majątku na stancję, by z tygodniówką od rodziców jakoś iść przez studenckie życie, robić to, na co ma się ochotę, choćby nie wiadomo, jak mało wyszukane były moje potrzeby. Trochę wolności już posmakowałam, zaś teraz, kiedy zacznę zarabiać swoje własne pieniądze, swoboda – i obowiązki, nie łudzę się – dorosłego życia zaczynają wołać coraz głośniej.
Trochę to wszystko rozpalają moi właśni rodzice. Aż zaczęli szukać ciekawych ofert u lokalnego dewelopera, choć oficjalnie nie wyganiają mnie z domu. Kilka przyjemnych mieszkań by się znalazło.
Ale na to muszę mieć kredyt. Muszę zarabiać jakieś rozsądne pieniądze.
A marzenia po to są, żeby były i żeby je spełniać. Zatrudnić się po stażu w jakiejś fajnej przychodni, pracować na półtora etatu, oszczędzić i kupić sobie to małe mieszkanko.
Mogę się Wam do czegoś przyznać? Nie poszłam na stomatologię, bo czułam powołanie. Poszłam na stomatologię, bo to zawód z przyszłością. Z czasem przekonałam się, że może też być ciekawy i przynosić sporo satysfakcji. Pewnie przyszłość nieco zrewiduje moje świeże i pachnące studiami poglądy, ale mam szczerą i dość dobrze podpartą nadzieję, że niedługo będę się cieszyć z urządzania mojego własnego, małego mieszkanka.
Samochód już mam. Jedno duże marzenie skreślone z listy…
PS.: Takie notki osobiste też tu będą.