Kategorie
Archiwalne Praca

Metody leczenia

Jakiś czas temu przyszedł do mnie pacjent z bólem. Zbieram wywiad. Pacjent się przyznaje, że cierpi na jakąś nieprzyjemną dolegliwość [nieważne]. Lekarze stwierdzili, że ma ona podłoże psychiczne i przepisali leki.

No i pacjent łyka psychotropy całymi garściami, a dolegliwość nie ustępuje.

Psychiatrzy (czyli lekarze o odpowiedniej specjalności) nie lubią się podobnoż z psychologami (absolwentami studiów humanistycznych). Wolą obciążyć pacjenta tonami leków, zamiast zasugerować konsultację psychologa. Na jakichś zajęciach pan z doktoratem o psychologach w szpitalu psychiatrycznym wypowiadał się z pobłażaniem i lekko ironicznym uśmiechem. „Pogadają z pacjentami… Przynajmniej poczują się potrzebni…”. Ale pewnie zdarzają się też przegięcia w drugą stronę: leczenie wyłącznie psychoterapią takich schorzeń, które wymagałyby już włączenia leków.

A nuż widelec schodzenie mojego pacjenta nie miało podłoża psychicznego?

A nuż widelec terapia u odpowiedniego psychologa by wystarczyła? Ewentualnie leki służyłyby jako dodatek do profesjonalnej terapii psychologicznej?

Niestety, te trzy pytania wpadły mi do głowy już po wyjściu pacjenta z gabinetu. Zresztą nie wiem, czy to dobry pomysł nawet w minimalnym stopniu kwestionować zastosowaną u pacjenta metodę leczenia, jeśli nie znam dokładnie sytuacji ani nie mam doświadczenia w tych dziedzinach. Pacjent jednak o psychoterapii po drodze nic nie wspomniał… Dziwna to i trudna sytuacja…

[dop. 2014 – psycholog to nie psychoterapeuta. Psycholog ewentualnie postawi diagnozę, leczyć nie ma prawa bez dodatkowego przeszkolenia. Poza tym dopiskiem nie chcę jednak zmieniać treści przenoszonego wpisu.]

W odpowiedzi na “Metody leczenia”

W istocie pacjenci są ofiarami tej głupiej rywalizacji między psychiatrami a psychoterapeutami. W dodatku wbrew pozorom w tej dziedzinie bardzo, bardzo trudno o trafną autodiagnozę. Wiem że to bardzo archiwalna notka, ale gdyby ktoś inny się z czymś podobnym spotkał… może najlepszym rozwiązaniem byłoby zapytanie „czy jest pan zadowolony ze swojego psychiatry”? Przecież dobry lekarz sugerowałby takie leczenie, jakie jest potrzebne, nie ciągnąc głupiej rywalizacji z psychoterapeutami. Inna rzecz, że „psychoterapia na NFZ” praktycznie nie istnieje jeszcze bardziej niż nie istnieje stomatologia na NFZ. Są oddziały dzienne, ale wyrywanie się z normalnego życia, branie zwolnienia z pracy, i szpital psychiatryczny z (nieraz kiepsko prowadzoną) psychoterapią nie wydaje się szczególnie sensowne. A psychiatra wypisujący leki jak najbardziej jest dostępny na NFZ. Bez skierowania. Ot, brutalna rzeczywistość.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *