Pacjent (rozedrgany do granicy paniki): „Ja się boję dentysty, ale dbam o zęby…”
Znalazłam jakieś 6-7 ubytków. 2 czy 3 zęby usunięte kiedyś (nie ósemki). Jeden ząb pobolewa od niedawna, raczej tylko reaguje, nie jest to ból samoistny.
„Nie będziemy leczyć, od razu do usunięcia…” – Ten sam pacjent, dwie minuty po wygłoszeniu pierwszego zdania, na temat wspomnianego zęba.
Znowu musiałam wytoczyć ciężkie działo w postaci „w obecnym stanie ten ząb nie kwalifikuje się do usunięcia”.
Dbasz o zęby? Naprawdę? A chcesz się ich pozbyć pod byle pretekstem?
(Pacjent został znieczulony, ubytek we wspomnianym zębie, średniej głębokości, został wypełniony na stałe. Happy end.)
Leczenie zębów zalicza się do dbania o nie. Nie chodzisz do dentysty na kontrole i nie chcesz leczyć zębów, to nie dbasz o nie tak, jak mówisz, że dbasz.
Kuźwa, czasy się zmieniają. Są skuteczne znieczulenia. Wiertarki nie mają już napędu typu pompowany przez lekarza pedał-> pas. Nie ma też obowiązku chodzić do sadysty, dentysta jest na co drugim rogu. Dentystów obowiązują prawa rynkowe (poza prawem do reklamy) w takim sensie, że pacjent – klient – ma wybór. Nie podoba Ci się jakiś dentysta, słuchasz opinii (lub nie) i idziesz do innego. W porządku, masz prawo się bać, dostosuję się do tego i postaram się Ciebie przekonać do leczenia. Tylko błagam, nie pieprz głupot.
10 odpowiedzi na “Coś się nie zgadza…”
W moim miasteczku przyjmuje kilku polskich dentystow i o jednej pani ostatnio slyszalam info (podobno z pierwszej reki), ze owa pani twierdzi, ze lepsze jest porzadne wyczyszczenie zebow raz w tygodniu, niz krotkie/byljakie mycie codziennie. Nie wiem co myslec o specjaliscie po takiej wypowiedzi, ale raczej do owej pani nie zawitam na fotel.
Biorąc pod uwagę, że mi dziąsła zaczynają krwawić po jakichś dwóch dniach mycia wyjątkowo bylejakiego albo w ogóle niemycia (zdarzało się), to myślę, że nieodwiedzenie tej pani to całkiem dobry pomysł 😉
Bezsprzecznie zgadzam się z tym, że wizyty kontrolne to część dbania o zęby i nie ma moim zdaniem co do tego wątpliwości, a opuszczanie wizyt nawet przy szczotkowaniu, nitkowaniu, itd to prosta droga do problemów.
mojj pierwszy rok po stazu podyplomowym. wyladowalem na nfzecie. jest ogien, ma sa kra. rece mi opadaja, jak tak można!
Szkoła życia ;). Im dłużej pracujesz na NFZ, tym bardziej marzysz o własnym, wyłącznie prywatnym gabinecie 😉
Ale caly czas nie mogę przeżyć tego jak tak można zapuscic żęby! I ile z nich ląduje w koszu
No, można. Szkoda, że tak niewiele osób widzi w tym jakiś problem.
No niestety, tak już jest, że ludzie którzy się boją (i wstydzą) całkiem często pieprzą głupoty. Rozumiem też twoją stronę problemu, znaczy się ból słuchania tych samych głupot raz po raz, i to głupot w które nie bardzo możesz udać, że wierzysz, bo byś kurde była niepoważna jako lekarz, gdybyś wierzyła w coponiektóre rzeczy które pacjenci mówią często, nie? Czegoś podobnego doświadczają weterynarze, gdy widzą u psa czy kota jakiś koszmar dermatologiczny, który musiał się rozwijać nieniepokojony od paru tygodni, a właściciel kłamie, że to się zrobiło przedwczoraj. Pomyśl, jak ktoś zaniedbał własną gębę, to i tak nie tak źle, jak kiedy zaniedbuje inne żywe stworzenie, a potem kłamie że to się zrobiło przedwczoraj. Weterynarze zaliczają też co jakiś czas klientów którzy przez cztery lata hodowania kota nie wiedzieli, że woskowina w uszach kota nie powinna być czarna, bo jak jest czarna, to to nie woskowina, tylko g… pasożytów, które sobie w tych uszkach zamieszkały. Oczywiście najbardziej boli i wkurza to, z czym mamy kontakt, te oczywistości, które najczęściej musimy tłumaczyć, ale może pocieszy Cię myśl typu „ok, głupio człowiek robi, ale przecież nie skrzywdził tym nikogo poza sobą”.
Najlepsze jest to, że ludzie po prostu o nic nie dbają. To jest problem najpoważniejszy. Poza tym kto niszczy zęby, cywilizacja… Mam wrażenie, że kiedyś nie było aż takich problemów.
________
http://www.carident.pl/
Ja nie dbam tak jak powinienem ale chodzę do dentysty i nie boję się tego powiedzieć. Po prostu wiem że można lepiej ale czasem się nie chce