Kategorie
Archiwalne Osobiste

Żal nad dziedzictwem

Dwukrotne obejrzenie „Mission: Impossible – Ghost Protocol” (bo dopiero za drugim razem dostrzega się coś więcej poza dobrą zabawą) uświadomiło mi istnienie aktora o nazwisku Jeremy Renner.

Pan Renner ma lat 41, podobno 178 cm wzrostu, ma miłą, prostokątną twarz z niebieskozielonymi oczami, włosami koloru blond, średniej wielkości prostym nosem i charakterystyczną blizną po prawej stronie nasady wspomnianego nosa. I jest leworęczny. Umie całkiem znośnie śpiewać, w wolnych chwilach własnymi ręcmi remontuje domy w celu sprzedania ich z zyskiem. Jest psiarzem, posiada dwa francuskie buldogi.

Ma on też na koncie dwie nominacje do Oscara: jedną za rolę pierwszoplanową („The Hurt Locker”) i za drugoplanową („The Town”). Kiedyś wykazywał zamiłowanie do grania snajperów, morderców i więźniów w celi śmierci. Ostatnio przerzucił się na bardziej pozytywne postaci.

W tym osobnika, który zastąpił Jasona Bourne’a w czwartej części filmowej serii z panem B. w tytule, tym razem „Dziedzictwo Bourne’a” [uwaga, notka zawiera spoilery!]. Osobnik nie nazywa się Jason Bourne, tylko Aaron Cross.

Poznajemy Aarona, kiedy jest on w trakcie treningu na Alasce. Przechodzi on przez górzyste pustkowia, pokonując różne przeszkody, regularnie połykając zielone i niebieskie tabletki i pobierając próbki krwi. Ogólnie jest on nieświadomy zamieszania, które w Nowym Jorku wywołał Jason Bourne – zamieszania, które spowoduje próbę zamknięcia programu Outcome (podobnego do tego, który stworzył Bourne’a), którego Cross jest uczestnikiem. Zdaje on sobie sprawę, że coś się dzieje, kiedy ktoś uparcie próbuje go ukatrupić. Skoro jest świetnie wyszkolonym agentem, udaje mu się uciec, ma tylko jeden problem… skończyły mu się tabletki. Te zielone, ale niebieskie też są na wykończeniu, co oznacza dla niego dodatkowe kłopoty poza tym, że ktoś nadal próbuje go wykończyć.

Byłam naprawdę podekscytowana przed seansem. Filmowa seria z Mattem Damonem dla mnie należy już do klasyki kina. Uwielbiam filmy tego typu. Kiedy więc pojawiła się zapowiedź przejęcia serii przez mojego obecnego ulubieńca, zaczęłam odliczać dni do premiery.

Po seansie byłam zawiedziona.

Z roli Rennera mogły zachwycić głównie momenty prezentacji jego nagich bicepsów (we wcześniej kręconym filmie musiał strzelać z łuku i trochę mięśni mu przybyło) i klaty. Mimo bycia w centrum uwagi nie miał on zbyt wiele okazji do wykorzystania potwierdzonego przecież talentu aktorskiego. Owszem, w filmie jest sporo fajnie nakręconych scen walk i pościgów, ale najsłabszym elementem jest ogólnie fabuła. Ten film jest wyraźnie wstępem do dalszego ciągu, w którym tak naprawdę będzie dopiero mowa o jakimkolwiek dziedzictwie – tym razem Aaron Cross walczy po prostu o przeżycie i utrzymanie wysokiego poziomu IQ. Do programu dołączył jako osoba upośledzona umysłowo, ale po kilku latach eksperymentów z wirusami i modyfikacjami genetycznymi udało się to zmienić i on chce ten stan utrzymać – i tylko o to rozchodzi się cała akcja.

Co jest nie tak? Jason Bourne i jego skuteczność zależała wyłącznie od szkolenia. Tu już wchodzimy w sferę science fiction, coś nie do pomyślenia w produkcji, która nie była stworzona jako science fiction albo z przymrużeniem oka, jak „Mission: Impossible”. Owszem, tego rodzaju modyfikacje genetyczne się robi: ale raczej nie na ludziach i nie na użytek thrillerów z akcją w czasach współczesnych. Dodać do tego nieskończoną ilość innych programów treningowych (plus „There was never just one” jako tagline dla filmu) i mój pierwotny sceptycyzm (o genetyce było wiadomo już z trailerów) podskoczył pod sufit.

Szkoda, no, szkoda. Można by liczyć na coś lepszego w kolejnych filmach, ale taki wstęp może zniechęcić do śledzenia rozwoju dalszej akcji. Zwłaszcza, że ma się wrażenie powtórki z rozrywki i otwarcia drzwi do ciągnięcia Bourne’owskiej serii w nieskończoność.

Można zaoszczędzić pieniądze na kino i zaczekać na wydanie DVD.

Kupiłam sobie „Ultimatum Bourne’a”. Nad zakupem „Dziedzictwa” się poważnie zastanowię.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *