Wczoraj dojechałam do domu, dziś walczyłam z zaległościami na paru stronach (typu Demotywatory) w przerwach od leczenia wku*wa (okazało się, że rodzice zapomnieli uruchamiać moje autko od czasu do czasu i akumulator kompletnie padł) i ostatnim pożegnaniu zmarłego ojca psiapsióły. Mogłabym tu pisać o refleksjach typowych dla uczestnictwa w pogrzebie, ale nie napiszę.
Napiszę za to o spełnieniu mojego nieoficjalnego postanowienia. Pisałam tu o dłuuugim spacerze po Krakowie (Kopiec Kościuszki -> Zakrzówek -> mieszkanie). Otóż dziś uruchomiłam Google Maps i rozrysowałam za jego pomocą pokonaną wtedy trasę. Wyszło całkiem imponujące (jak na mnie, przedkomputerowego leniwca bez wcześniejszego treningu) 12,4 km. Trasę z Kleparza do początku spaceru (na Cichym Kąciku) pokonałam tramwajem, bo mnie przerosło zapowiadane przez nawigację 5,5 km piechotą ;).
Jakieś zdjęcia może jeszcze wkleję. Tylko muszę znaleźć swój aparat foto…