jak minie mi ten nowy rok. Cały 2011. Na pewno zapowiada się sporo zmian.
Skończę staż. Zdam LDEP. Zostanę w obecnej pracy albo znajdę sobie nową. Albo dwie.
Kupię sobie komputer ;).
Spłacę samochód. Skończę leczenie i może w końcu honorowo oddam krew.
Za kredytem na mieszkanie pewnie będę musiała się zacząć rozglądać dopiero w 2012, ale na pewno moje zainteresowanie tym tematem się pogłębi. Mam nadzieję, że wykończę moje M2 przed końcem świata ;).
Nigdy nie robiłam postanowień noworocznych. Nie wiem, czemu, nie czułam potrzeby. Zresztą, znam swoje samozaparcie i pewnie jakiś plan na następne 365 dni zostałby dość szybko zignorowany. To, co napisałam wyżej, to nie postanowienia. To się zwyczajnie będzie działo, muszę (i chcę) przez te zmiany przejść i nie mam wyboru. Mogę mieć tylko nadzieję, że zawodowe przełomy zostanę przeze mnie pokonane absolutnie zwycięsko i w całości.
A Wam, Drodzy Czytelnicy, życzę wszystkiego dobrego. Żebyście i Wy wszelkie przełomy życiowe, osobiste czy zawodowe, pokonywali z podniesionym czołem i satysfakcją. Żeby każdy kolejny dzień był inspiracją dla stawiania sobie nowych celów. Życzę zdrowia i sił do docierania do tych celów.
Wszystkiego wszystkim 🙂
k.