idiotyzmu swoich reklam. Tym razem mamy pana w centrum handlowym, który pyta przypadkową panią o skuteczność jej pasty do zębów. Pani twierdzi, że jej pasta jest dobra, ale w podczas jakiegoś superhiperzaawansowanego testu okazuje się, iż guzik. Po zmianie pasty efekty są już znacznie mniej malownicze, znaczy – pasta skuteczna.
Tak, czepiam się, ale wolałabym obalić pewien mit w sposób typowy dla mnie, znaczy zgryźliwy.
Z tej reklamy wynika, że choćbyśmy myli zęby palcem, to dzięki paście Colgate będziemy je mieli idealnie czyste i w ogóle och i ach.
Filozofia mycia zębów polega na usuwaniu płytki nazębnej. Płytka nazębna to połączenie bakterii, wydzielanych przeze nie substancji (nie będę się zagłębiać, kto ciekawy, to sobie poczyta) i składników śliny, które zaczyna się osadzać na zębach już w kilka minut po ich umyciu. Jej obecność jest wskaźnikiem skuteczności higieny jamy ustnej. Nie da się jej usunąć przez np. wypłukiwanie, należy to zrobić mechanicznie.
Szczoteczką do zębów. Z pastą.
Nie: pastą na szczoteczce. Szczoteczką z pastą. Zwróćcie uwagę, co tu jest na pierwszym miejscu. Jeśli się zmieni pastę, a nadal myje się zęby w nieprawidłowy sposób, to efekty owej zmiany z dużą dozą prawdopodobieństwa wcale nie będą tak wyraźne.
Reklama kłamie.
A ja uwielbiam się czepiać. Chyba się zgłoszę do administracji znajomego forum po więcej władzy. 😉