w tym niemoim, 43-metrowym gniazdku na 3 piętrze, ale ponieważ zarządzone popołudnia bez kompa są w środy, a nie w luźniejsze poniedziałki, nadal nie mam ładnie ;).
W rezultacie plany na środę mi się przedłużają, bo a) zaczyna mi przeszkadzać bałagan w graciarni (której połowę powierzchni zajmuje postawione pod ścianą stare łóżko Rodzeństwa i nierozpakowane jeszcze kartony), b) naprawdę chcę u siebie zrobić trochę świąteczniej (np. sztuczny śnieg na oknach – znaczy na wysokości w miarę niedostępnej dla kotów – coraz poważniej też zastanawiam się nad zakupem sztucznej choinki), c) z racji wykończenia dziś zrobionej w środę pysznej zupki chcę w końcu wprowadzić w życie pierogowe eksperymenty. Jutro i tak nie będę jadła obiadu w domu.
Muszę przyznać, że moje autko zachowuje się w miarę. Silnik odpalił po dwóch dniach stania na mrozie (nowy akumulator do czegoś zobowiązuje), z drugiej strony czasami siłownik centralnego zamka w drzwiach kierowcy nie dawał rady. Po dwóch dniach kryzysu jednak doszedł do siebie.
Tak w ogóle to powinnam też zacząć robić powtórkę z profilaktyki stomatologicznej.
Ilona z Chaty Wuja Freda umieściła obrazek chyba idealnie przedstawiający wizję mojej przyszłości baj moi Rodzice. Wizja się raczej nie sprawdziła, bo ja jednak lubię chodzić w w miarę czystych ciuchach i po w miarę czystej podłodze.
I na sam koniec prywata i polecam Wam TO.
Mózgownica zlasowana, idę na kolację.