Z racji braku inspiracji do notki, potraktuję Was kawałkiem z pierwszej płyty Archiv(e)-istów.
Kiedyś „Londinium” nie lubiłam, głównie ze względu na to, że nie jestem wielką fanką trip-hopu, który na tym krążku grał dużą rolę. Później od niego odeszli, potem zaliczyli mały powrót do przeszłości, a ja najwyraźniej musiałam trochę dojrzeć.
Deszcz za oknem, kawałek pasujący klimatem.