Na trzy ostatnie rwanka ząbków wynik był się ustalił na 2:1 dla mnie. Do jednego, który zaczął mi się składać na pół przy pierwszym ściśnięciu kleszczami, zawołałam szefa. Ten złapał dźwignię Wintera i po trzech minutach zęba nie było. Dzisiaj samodzielnie wykonałam kombinację dźwigniowo-kleszczową i uwolniłam pacjenta od bolącego dziada. Trzeci przypadek to zakazane dłutowanie za pomocą kleszczy ;).
Poza tym przymierzam się do zrobienia Wam ankiety na temat tego bloga. Nie sprawdzanie wiedzy, tylko ankieta opiniodawcza.
A w sobotę jadę do kina na „Black Swan”. Skoro stawiają bilet… 😉
Wypadliśmy z rankingu na dziób ;).
I ja takoż na dziób padam, ponieważ nie chlapnęłam sobie popołudniowej herbatki. Będzie mi się dobrze spało. 😉
Dobranoc.