Kategorie
Archiwalne Osobiste

Ucki mejl

Łódź jest brzydka. Widok z okna pokoju mam paskudny. Po drodze w różne miejsca na nóżkach i tramwajem lepiej nie było.

Z egzamu wyszłam z podejrzanie pozytywnymi odczuciami. Pytania były trochę mniej wredne od tych na egzamie w lutym, tylko kto wyszedł z założenia, że na stażu poznaje się nowe techniki w protetyce? Ogólnie dobrze, że wyniki mają być do niedzieli. Będę pewnie sprawdzać stronę CEM podczas jazdy pociągiem.

Wypad na Falę kompletnie się nie udał. Nie doczytałam na stronie, że mają przerwę techniczną :(. Po przeczytaniu stosownej informacji na głównych drzwiach wsiadłam sobie do tramwaju i pojechałam do Manufaktury, gdzie próbowałam się trochę pocieszyć, ale nie do końca mi to wyszło. Drugi kurs miał mnie doprowadzić w bardziej turystyczne rejony, czyli na Piotrkowską, ale i tam nie udało mi się znaleźć tego, co szukałam. W stanie wkurwa wsiadłam do tramwaju jadącego w stronę przeciwną i ostatecznie zlądowałam w swoim pokoju z pięknym widokiem. Na imprezę, na którą umawiali się moi koledzy z roku już nie chciało mi się iść: zrobiłam dość dużo kilometrów i stwierdziłam, że mam dość.

Swoją drogą, możliwość wysłania bez oporów do kogoś smsa z wyrazem frustracji i świadomość, że w odpowiedzi otrzyma się coś więcej i bardziej satysfakcjonującego od „trudno”, bardzo typowego dla mojej mamy, jest czynnikiem bardzo podnoszącym na duchu. :-*

Pozdrawiam z komórki. W pokoju mam darmowe wifi ;). I do przeczytania… w dość bliskiej przyszłości, zapewne.

PS.: W knajpie, z którą mój hostel ma umowę na wydawanie śniadań (w cenie pokoju), dają BEZNADZIEJNĄ jajecznicę. Jutro wypróbuję tosty.
PPS.: Następnym razem do ściągnięcia mnie do Łodzi będą potrzebne naprawdę SOLIDNE argumenty.

Dobranoc. I mam nadzieję, że ew. czytający mnie łodzianie nie wynajmą jakiegoś płatnego zabójcy. Nie polubiłam Łodzi i już.

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Uć, uć…

Bilet na pociąg kupiony. Jutro dzwonię do hostelu i potwierdzam rezerwację pokoju na dwa dni. Na miejscu będę w czwartek przed 20. LDEP w piątek od 11. Na potem miałam wstępne plany, ale plany się rypły, więc wymyślę coś innego, co zawiera w sobie m.in. wykorzystanie dziś kupionego stroju kąpielowego. Powrót do domu w sobotę wieczorem.

Bo do Łodzi to mnie ogólnie nie ciągnie, ale skoro CEM zesłał tam wszystkich LDEPowiczów, to trudno…

Mózg mi się właśnie wyłączył. Herbatka i dziobię dalej dziecięcą i ortodoncję…

Kategorie
Archiwalne Osobiste

Za tydzień LDEP.

Że tak powiem…

IIIIIK!

Ale jak się ma poniższą skalę zadowolenia, to nic dziwnego, że nie ma motywacji:

0-69,9% – wzruszam ramionami.
70-100% – umieram z zawodowego szczęścia.

Wczoraj przelałam Lucasowi ostatnią ratę za kompa. I zostało mi jeszcze 16% autka do spłacenia.

Autka, którego syrena od alarmu chyba cierpi na jakieś zwarcie i wczoraj całą drogę do pracy mi malowniczo wyła (samochód jechał normalnie). I to nie był taki jednostajny sygnał, tylko raz ciszej, raz głośniej, na chwilę zamilkło, po czym znowu w głos. Przekręt specjalnym kluczykiem i milczy jak grób.

Dobrze, że na naszej działce moje autko w nocy stoi za sprawnie wyjącym w prawidłowych sytuacjach autkiem Rodziciela. Nawet wynieść by się ten mój samochód niespecjalnie dało. 😉